Joanna Wołoszyk, rozgrywająca drużyny Energa Start Elbląg, wróciła na parkiet po niezwykle trudnym okresie. 7 marca 2024 roku przeszła operację zerwanego ścięgna Achillesa – kontuzji, która wymagała wielu miesięcy żmudnej rehabilitacji. Po niemal dziewięciomiesięcznej przerwie powróciła do gry w wielkim stylu w meczu 4. kolejki przeciwko Piotrcovii Piotrków Trybunalski, gdzie zdobyła 7 bramek i została wybrana MVP spotkania.

Jej forma rosła z każdym kolejnym meczem. W 5. serii rozgrywek przeciwko KPR Gminy Kobierzyce rzuciła aż 9 bramek, potwierdzając swoją klasę na najwyższym poziomie. Kolejne świetne występy zanotowała w 6. serii, kiedy w bardzo emocjonującym i trzymającym w napięciu do ostatnich sekund meczu z KPR Ruchem Chorzów poprowadziła drużynę do zwycięstwa, zdobywając 8 bramek.

Jej wysiłek został docenione przez ORLEN Superligę Kobiet – Asia była nominowana do siódemki 4. serii, a także dwukrotnie walczyła o tytuł Zawodniczki Serii, triumfując w 6. odsłonie rozgrywek. Dodatkowo, w październiku głosami kibiców została wybrana Zawodniczką Miesiąca, co podkreśliło jej znakomitą dyspozycję po powrocie na parkiet.

Jak wyglądała jej droga do powrotu? Co motywowało ją w tych trudnych chwilach? Zapraszamy do rozmowy z Joanną Wołoszyk, która opowie nam o swojej walce z kontuzją, powrocie do gry i planach na przyszłość.

Fot. Energa Start Elbląg

Admin: Asiu, po ponad ośmiu miesiącach przerwy wróciłaś na parkiet. Jakie emocje towarzyszyły Ci przed pierwszym meczem?

Joanna Wołoszyk: Tak, po ponad 8 miesiącach przerwy wróciłam do gry i muszę przyznać, że było to dla mnie niezwykłe przeżycie. Nigdy wcześniej nie miałam tak długiej przerwy, więc z jednej strony było to coś zupełnie nowego, a z drugiej – powrót do tego, co kocham. Zaskoczyło mnie, jak wiele spokoju odnalazłam w sobie przed swoim pierszym w tym sezonie meczem ligowym. Wbrew oczekiwaniom, zamiast stresu, pojawiło się skupienie i ogromna motywacja. Miałam jeden cel – wejść na boisko i dać z siebie wszystko, by pomóc drużynie. Skupiłam się na tym, by wrócić do gry, którą znam, i na jak najlepszym wsparciu zespołu w kluczowych momentach.

A: Czy przez te miesiące rehabilitacji miałaś momenty zwątpienia? Czy myślałaś wtedy o zakończeniu kariery

JW: Tak, były momenty trudne, szczególnie po ściągnięciu buta ortopedycznego, kiedy zdałam sobie sprawę, jak długa droga jeszcze przede mną. Rehabilitacja wymagała ogromnej cierpliwości i wytrwałości. Pojawiały się chwile zwątpienia, ale nigdy nie chciałam, aby kontuzja Achillesa była zakończeniem mojej kariery. Wiedziałam, że taka przeszkoda nie musi oznaczać końca – wręcz przeciwnie, może być początkiem czegoś nowego. Jestem przekonana, że po takich doświadczeniach wraca się na parkiet silniejszym, bardziej zmotywowanym i z jeszcze większą determinacją.

A: Co lub kto był dla Ciebie największym wsparciem w procesie powrotu do zdrowia

JW: Największym wsparciem w tym trudnym czasie była dla mnie bez wątpienia rodzina i przyjaciele – ich obecność i motywacja były nieocenione. Jednak przy tak wymagającej kontuzji nie sposób nie docenić osób, które dosłownie pomogły mi stanąć na nogi. Ogromną rolę odegrali nasi fizjoterapeuci, Krzysztof Garczarczyk i Kacper Wojtasik. To oni poświęcili mi mnóstwo cierpliwości i zaangażowania, przeprowadzając mnie przez najbardziej wymagające momenty rehabilitacji. Jestem im bardzo wdzięczna, że wytrzymali ze mną ten czas i pomogli mi wrócić do gry.

A: Operacja zerwanego ścięgna Achillesa to jedno z poważniejszych urazów w sporcie. Jak długo musiałaś czekać, zanim mogłaś wrócić do treningów z drużyną?

JW: Każda kontuzja przebiega inaczej i wymaga indywidualnego podejścia. Były momenty, gdy niektórzy zaczęli wątpić w mój powrót – ale takie rzeczy w sporcie się zdarzają. Kluczowe było dla mnie trzymanie się starannie opracowanego planu rehabilitacji. Po 5 miesiącach od operacji mogłam w końcu zacząć biegać, co było dla mnie ogromnym krokiem naprzód. Kiedy dostałam zielone światło na zakończenie leczenia, potrzebowałam jeszcze około półtora miesiąca, aby wrócić do pełnych treningów z drużyną i ostatecznie do gry na parkiecie.

A: Wróciłaś do gry w imponujący sposób – zdobywając 7 bramek w pierwszym meczu po tak długiej przerwie. W tym samym meczu zdobyłaś nagrodę MVP. Jakie to uczucie móc ponownie poczuć atmosferę meczu i znów pomagać drużynie

JW: Po tak długiej przerwie nigdy nie wiesz do końca, czego się spodziewać – czy to będzie 5, 10, czy może 30 minut na boisku. Wracając, skupiasz się na każdej chwili i na tym, by jak najlepiej pomóc drużynie. Jestem bardzo wdzięczna trenerce Magdalenie Stanulewicz za wsparcie i zaufanie – jej spokój na ławce udziela się każdej z nas na boisku, co daje ogromne poczucie pewności. Mecz w Piotrkowie nie układał się dla nas łatwo, musiałyśmy walczyć do samego końca. Emocje tak naprawdę wybuchły dopiero po końcowym gwizdku, gdy pojawiły się łzy szczęścia i poczucie, że wróciłam do gry w najlepszy możliwy sposób.

​Fot. Biuro Prasowe – ORLEN Superliga Kobiet

A: Nominacja do siódemki serii, tytuł zawodniczki 6. serii, a potem zostałaś wybrana najlepszą zawodniczką października. Czy spodziewałaś się takiego powrotu do gry na najwyższym poziomie

JW: Zdecydowanie największą nagrodą są dla mnie trzy punkty zdobywane przez drużynę w każdym meczu, bo to one pokazują, że nasza wspólna praca przynosi efekty. Oczywiście, indywidualne wyróżnienia, takie jak nominacja do siódemki serii, tytuł zawodniczki serii czy nagroda za październik, są czymś naprawdę budującym. To ogromne docenienie włożonego wysiłku i ciężkiej pracy, zarówno mojej, jak i całego sztabu, który wspierał mnie na każdym kroku w procesie powrotu do zdrowia. Nie mogę jednak zapomnieć, że za tymi nagrodami stoi wkład całej Drużyny – bez wsparcia i zaangażowania każdej z dziewczyn, takie osiągnięcia nie byłyby możliwe. To nasza wspólna praca, dzięki której mogłam wrócić na parkiet z tak dobrymi wynikami. Chciałbym również podziękować kibicom, którzy oddawali na mnie głosy bo to dzięki nim tytuł Zawodniczki Miesiąca stał się faktem.

A: Co jest dla Ciebie obecnie największym motorem napędowym po powrocie na parkiet

JW: Zdecydowanie największym motorem napędowym jest dla mnie Drużyna. Po tak długiej przerwie i trudnym procesie rehabilitacji, to właśnie świadomość, że wracam do zespołu, dodawała mi siły i motywacji każdego dnia. Wspólne cele, wsparcie koleżanek i atmosfera w szatni sprawiają, że mam jeszcze większą ochotę dawać z siebie wszystko na parkiecie. Wiem, że nie gram tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla drużyny, która zawsze stała za mną murem. To poczucie wspólnoty i wzajemnego wsparcia jest bezcenne – daje mi to energię, by walczyć o każdą piłkę i cieszyć się każdą chwilą spędzoną na boisku.

​Fot. Dariusz Grabiński

A: Jakie masz cele na resztę tego sezonu – zarówno drużynowe, jak i indywidualne

JW: Najbliższy miesiąc będzie dla mnie kluczowy. Z jednej strony jest to czas na pełną regenerację, aby moje ciało mogło w pełni wrócić do formy po tak długiej przerwie. Z drugiej strony, to także okres intensywnej pracy, którego bardzo potrzebuję, ponieważ z uwagi na kontuzję ominął mnie regularny okres przygotowawczy. Muszę nadrobić ten czas, zarówno pod względem fizycznym, jak i technicznym. Jeśli chodzi o cele drużynowe, to chcemy jak najlepiej przygotować się do nadchodzących meczów, wciąż dążąc do wygrywania i zdobywania punktów w każdym spotkaniu. Natomiast moje cele indywidualne to przede wszystkim dalsza praca nad moją formą i utrzymanie konsekwencji w grze. Chciałabym wnieść jak najwięcej do drużyny, a także rozwijać się, by na każdym meczu czuć się coraz pewniej i dawać z siebie jeszcze więcej.

A: Jakie są Twoje przemyślenia na temat odporności psychicznej w sporcie – jak ważna jest ona w obliczu kontuzji

JW: Psychologia w sporcie odgrywa ogromną rolę – powiedziałabym wręcz, że jest jednym z najważniejszych aspektów. Jeśli czujemy się silni psychicznie, nasza pewność siebie rośnie, a to przekłada się na naszą postawę zarówno na boisku, jak i poza nim. Jak już wcześniej wspomniałam, każda kontuzja jest inna, a dla sportowca może to być prawdziwa tragedia. Powrót po takim urazie nigdy nie jest łatwy, i to właśnie odporność psychiczna staje się kluczowa. W takich momentach ważne jest, aby umieć zaakceptować sytuację, zrozumieć, co się wydarzyło, i mentalnie przygotować się na proces rehabilitacji oraz na wyzwania, które nas czekają. To wszystko wymaga czasu i indywidualnego podejścia, bo każdy sportowiec przechodzi przez to na swój sposób. Jednak siła psychiczna daje nam narzędzia, by z takimi trudnościami skutecznie sobie poradzić.

A: Na koniec, co chciałabyś przekazać innym zawodnikom i zawodniczkom, którzy zmagają się z kontuzjami

JW: Chciałabym przekazać, żeby nie porównywać się do innych, bo każdy z nas ma swoją unikalną drogę. Ktoś wraca po 6 miesiącach, ktoś po 8 – to nie ma znaczenia, bo każdy organizm jest inny, a to jest właśnie piękne. Kontuzja to także czas dla nas samych, by nauczyć się cierpliwości i docenić małe kroki do przodu. Kluczowe jest, aby mieć jasno określony plan rehabilitacji, który pozwala dostrzegać postępy i mierzyć swoje siły na każdym etapie. Oczywiście, wymaga to także ciężkiej pracy, ale ta cierpliwość, poświęcenie i konsekwencja prowadzą do powrotu na boisko silniejszym, gotowym na kolejne wyzwania.

Asiu dziękujemy, za rozmowę i podzielenie się swoją historią. Twój powrót na parkiet to dowód na to, jak wiele można osiągnąć dzięki ciężkiej pracy, determinacji i wsparciu najbliższych. Życzymy Ci dużo zdrowia i jeszcze więcej udanych występów. Niech kontuzje pozostaną już tylko odległym wspomnieniem, a gra przynosi Ci radość i satysfakcję! Powodzenia w dalszej części sezonu!

” […] Po miesiącach ciężkiej rehabilitacji nie tylko odzyskała formę, ale od razu zaczęła dominować na parkiecie, czym zasłużyła na tytuł zawodniczki miesiąca. Jej gra jest pełna pasji, determinacji i zaangażowania, co stanowi dowód na to, jak ogromną pracę wykonała, by wrócić jeszcze silniejsza… – Magdalena Stanulewicz.

Pani Trener Magdalena Stanulewicz – o powrocie Joanny Wołoszyk: „Powrót na boisko po tak poważnej kontuzji, jak zerwanie ścięgna Achillesa, to wyczyn sam w sobie. Ale wrócić w takim stylu, w jakim zrobiła to Joanna – to prawdziwe „wejście smoka”! Po miesiącach ciężkiej rehabilitacji nie tylko odzyskała formę, ale od razu zaczęła dominować na parkiecie, czym zasłużyła na tytuł zawodniczki miesiąca. Jej gra jest pełna pasji, determinacji i zaangażowania, co stanowi dowód na to, jak ogromną pracę wykonała, by wrócić jeszcze silniejsza. To inspiracja dla całego zespołu i wszystkich, którzy śledzą jej karierę. Takie powroty na boisko to coś, co zapada w pamięć na długo”.

Fot. Marcin Gadomski

Fot. Biuro Prasowe – ORLEN Superliga Kobiet ​