Informacje prasowe
Marcin Palica: Chyba nie ma takiego drugiego trenera, który podkreśla, jak bardzo jest dumny ze swojej drużyny
O pierwszej części sezonu, występach w europejskich pucharach i pracy w Kobierkach rozmawiamy z trenerem KPR-u Gminy Kobierzyce, Marcinem Palicą.
Za nami pierwsza część sezonu, bo w związku z występem reprezentacji Polski na EURO wszystkie zespoły czeka przerwa. Jak podsumowałbyś ostatnie miesiące?
To był dla nas trudny i pracowity czas. Za nami tak naprawdę dopiero początek sezonu, a rozegraliśmy już mecz o Superpuchar Polski, osiem serii ORLEN Superligi Kobiet i cztery mecze w europejskich pucharach, więc to pokazuje, jaka była intensywność. Każde zwycięstwo nas pozytywnie nakręcało, dziewczyny grały coraz lepiej, co mogliśmy zobaczyć m.in. w ostatnich konfrontacjach z Larvikiem. Byliśmy w przysłowiowym gazie, więc ta przerwa związana z Mistrzostwami Europy przyszła dla nas za wcześnie. Jako zespół odpoczywamy od ligi i grania, ale mocno trzymamy kciuki za Magdę i reprezentację Polski oraz Victoriię i kadrę Ukrainy.
Po ośmiu meczach ligowych macie na swoim koncie siedem wygranych i jest to bilans niewątpliwie bardzo dobry – czy z perspektywy czasu myślisz, że mogliście wygrać z Zagłębiem i mieć komplet punktów?
Jest to bardzo dobry bilans. Dziewczyny wykonują ciężką pracę, tworzą zgrany kolektyw i panuje u nas świetna atmosfera. Świetną robotę wykonuje nasza pani kapitan, Mariola, za co chcę jej bardzo podziękować, i za tym idą wyniki. Mecze z Zagłębiem były na początku sezonu, gdzie dopiero łapaliśmy dobrą formę i zabrakło nam niewiele. A skoro różnica była niewielka to znaczy, że mogliśmy się pokusić o wygrane. Gdyby ten ligowy mecz z Lubinem był pod koniec listopada, to myślę, że moglibyśmy mieć na koncie komplet punktów. Przed nami jednak jeszcze trzy spotkania, więc wszystko w naszych rękach.
Który z meczów ligowych wskazałbyś dotychczas jako najtrudniejszy?
Patrząc na wynik, wskazałbym na ten jedyny przegrany, czyli mecz z Zagłębiem, ale poza tym zawsze bardzo ważne i trudne są mecze z MKS-em FunFloorem Lublin. Patrząc w szerszej perspektywie to każde ligowe starcie ma duże znaczenie, bo nawet teoretycznie, na papierze, słabsze zespoły chcą udowodnić wicemistrzyniom Polski, że potrafią grać. Zwycięstwa z tymi drużynami potem decydują o medalu, a mecze z Lubinem czy Lublinem o jego kolorze. My bronimy srebra, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia…
Przed sezonem rozmawialiśmy o planach dotyczących występu w EHF LE. Powiedziałeś wówczas, że traktujecie go jako lekcję wyciągania wniosków i chcecie się pokazać z jak najlepszej strony. Udało się?
W stu procentach nam się to udało. Przed sezonem zastanawialiśmy się nawet, czy wystartować w europejskich pucharach, natomiast kiedy zapadła decyzja, że tak, to ruszyliśmy do pracy. Po losowaniu szykowaliśmy się na trudny bój z Turczynkami i zwycięstwo w tym dwumeczu dało nam nagrodę w postaci starcia z legendarnym Larvikiem, bo tak z pewnością można określić norweski klub. Nie byliśmy faworytami tego pojedynku, trener Arne Senstad powiedział, że musi zdecydowanie wygrać pierwszy mecz, żeby mieć spokój w rewanżu. Bardzo się cieszę, że dziewczyny pokrzyżowały mu plany, a o awansie do najlepszej szesnastki Ligi Europejskiej zadecydowały rzuty karne. To jest zawsze loteria. Jeśli jacyś kibice w Europie nie znali naszej drużyny, to po tym sezonie już będą kojarzyć KPR Gminy Kobierzyce i to właśnie z naszej najlepszej, walecznej strony.
Po losowaniu, kiedy na drodze do awansu do fazy grupowej pojawił się Larvik, wiele osób skazywało Kobierki na pożarcie. Ostatecznie byliście tego awansu bliziutko, wygraliście domowy mecz, a decydujący był jeden rzut karny. Jesteś dumny z zespołu? Udowodniliście coś bardziej sobie czy osobom z zewnątrz?
Chyba nie ma takiego drugiego trenera, który podkreśla, jak bardzo jest dumny ze swojej drużyny. Bardziej udowodniliśmy sobie, że z taką grą możemy walczyć o najwyższe cele. Niewiele nam zabrakło do tej najlepszej szesnastki Ligi Europejskiej. Osobom z zewnątrz nie musimy nic udowadniać. Wszyscy znają siłę Kobierek, ale bardzo cieszą życzliwe komentarze w środowisku piłki ręcznej.
Rozmawiałeś z Marceliną o tym nietrafionym rzucie karnym?
Myślę, że nie ma co drążyć tematu. Rzuty karne to loteria, nie wykorzystują ich najlepsi. Rozmawialiśmy chwilę o tym, chciałem ją pocieszyć. Podkreśliłem, że gramy dalej i jeszcze nie raz udowodni, że potrafi zdobywać bramki.
W obu spotkaniach z Larvikiem z bardzo dobrej strony pokazała się Magdalena Drażyk. Uważasz, że powinna dostać więcej szans od trenera kadry, Arne Senstada?
Z dobrej strony pokazało się wiele naszych zawodniczek i uważam, że w kadrze A powinno znaleźć się więcej Kobierek. Jeżeli chodzi o Magdę, to oprócz świetnych meczów z Norweżkami, ma na swoim koncie jeszcze udany początek sezonu. Zasłużyła sobie na powołanie do kadry i na mistrzostwa Europy. Nie jest to przypadek, bo trener Senstad mógł na własne oczy zobaczyć, w jakiej formie jest. Jestem przekonany, że da jej sporo minut na boisku, Magda dostanie dużo szans na boisku i je wykorzysta.
Przed sezonem dołączył do Ciebie brat, Marek. Jak ta współpraca przebiega, jak Wam się wspólnie prowadzi zespół?
Myślę, że to nie była niespodzianka, że Marek do nas dołączył. Współpracujemy ze sobą na ławce trenerskiej od ponad dwudziestu lat. Bardzo dobrze się uzupełniamy – tak było w rozgrywkach młodzieżowych, gdzie zdobywaliśmy medale, ale i w seniorskim szczypiorniaku w Śląsku Wrocław. Mamy jasny podział obowiązków, ale wiele rzeczy robimy wspólnie i to jak najbardziej przynosi efekty.
Wspominałeś również, że niezwykle ważną rolę w sztabie szkoleniowym pełni Łukasz Oleksy, który jest odpowiedzialny za przygotowanie motoryczne zespołu. Po ostatnich spotkaniach pojawiały się słuchy, że w tym elemencie drużyna jest znakomitej dyspozycji. Jesteś zadowolony z pracy, jaką wykonuje wspólnie z dziewczynami?
To już drugi rok, kiedy Łukasz jest z nami i ta współpraca sprawdza się w stu procentach. Bardzo cieszę się, że możemy ją kontynuować i w tym sezonie. Bardzo wiele rzeczy ustalamy wspólnie tak, żeby w odpowiedniej fazie rozgrywek dziewczyny miały optymalny trening motoryczny. Dodatkowo treningi uzupełniane są indywidualnymi ćwiczeniami korekcyjnymi, co ma zapobiegać poważniejszym urazom i to się sprawdza, bo te kontuzje nas na razie omijają. Łukasz to też świetny facet prywatnie i „zaraził” nas czerwonymi trampkami, które non stop nosi.
Od wielu lat zespół pracuje również z psychologiem, Tomkiem Antosiakiem. Jak ta praca przekłada się na morale drużyny?
Tomek jest w drużynie już kilka lat i z roku na rok ma chyba coraz bardziej szalone pomysły. Jest bardzo lubiany zarówno przed dziewczyny, jak i cały sztab. To znakomity fachowiec, który potrafi wesprzeć zespół w trudnych momentach, rozładować napięcia i zmotywować przed najważniejszymi meczami. Zawsze można na niego liczyć i ta współpraca świetnie się układa.
W tym sezonie kobierzycka hala jest pełna w zasadzie podczas każdego meczu, na ostatnim spotkaniu z Norweżkami w szwach, a kibice jeżdżą za Wami nie tylko po Polsce, ale byli również w Turcji i Norwegii. Czujecie ich wsparcie?
Gdyby wkład kibiców miał bezpośredni wpływ na medale, to KPR Gminy Kobierzyce co roku zgarniałby złoto. Kibice są naszym ósmym zawodnikiem i bardzo przyjemnie jest występować przed pełną kobierzycką halą. Jestem też bardzo wdzięczny tym, którzy są z nami podczas meczów wyjazdowych, nie tylko krajowych, ale i w pucharach europejskich. W Turcji i Norwegii wspierała nas spora, bardzo głośna grupa. Ten doping niósł nas od zwycięstwa do zwycięstwa w tym sezonie i chciałbym za niego bardzo podziękować.
Ostatnio w składzie meczowym pojawiała się już Zorica Despodovska, a kontuzję wciąż leczy Tauani Schneider. Jak na ten moment wygląda sytuacja zdrowotna zespołu, czy po tej pierwszej części sezonu pojawiły się jakieś urazy?
Większych urazów nie mamy, te mniejsze są wkalkulowane w piłkę ręczną. Obecna przerwa pozwoli nam na ich podleczenie. Zespół już wzmocniła Zosia, która nie miała szansy na grę, ale na pewno dostanie ją od stycznia. Na Tau musimy poczekać do marca bądź kwietnia. Jeżeli rehabilitacja będzie przebiegała tak pomyślnie, jak do tej pory, to nie jest wykluczone, że będzie mogła nam pomóc w końcówce sezonu. Bardzo na to liczymy i czekamy aż będziemy w komplecie.