Informacje prasowe
Marcin Palica: umieliśmy indywidualności połączyć w jedność
O minionym sezonie, zdobyciu wicemistrzostwa, sztabie szkoleniowym i nowych wyzwaniach przed KPR-em Gminy Kobierzyce rozmawiamy z trenerem Marcinem Palicą.
Rozmawialiśmy w ubiegłym roku, kiedy zostałeś pierwszym trenerem Kobierek i powiedziałeś wówczas, że zależy Ci na tym, żeby utrzymać poziom sportowy. Wtedy zespół zdobył brązowy medal, w tym – wicemistrzostwo kraju. Udało się nawet pójść krok naprzód.
Zgadza się. Cała sytuacja, która miała wtedy miejsce, czyli zmiana trenera i kilku zawodniczek, odejście reprezentantek Polski, fakt, że Kobierzyce od kilku lat nie schodziły z ligowego podium działały na mnie motywująco. Wszystko podporządkowaliśmy temu, ale ten poziom sportowy utrzymać. Zakontraktowaliśmy pięć nowych zawodniczek, musieliśmy to poukładać w obronie i ataku. Wyglądało to dobrze już na etapie sparingów w okresie przygotowawczym, a potem potwierdziło się w sezonie. Wygraliśmy pierwsze siedem spotkań. Za tym idzie też świetna atmosfera w zespole, a to jeden z najważniejszych czynników w sporcie. Ten rok toczył się swoimi prawami, a srebrny medal to ogromny sukces dla dziewczyn, dla sztabu szkoleniowego, dla całego klubu.
Jaki to był sezon dla Twojego zespołu?
Nazwałbym go wymarzonym. Zdobyliśmy wicemistrzostwo w kraju po raz drugi w historii i wywalczyliśmy awans do Final4 ORLEN Pucharu Polski. Przy okazji wypadliśmy świetnie w swoich wewnętrznych statystykach – zaliczyliśmy świetny start sezonu z siedmioma wygranymi, nigdy nie zdobyliśmy tylu punktów w tabeli, pierwszy raz od dawna pokonaliśmy Zagłębie Lubin i pierwszy raz trzykrotnie w sezonie wygraliśmy z zespołem z Lublina. Chcieliśmy, żeby tamten sezon trwał jak najdłużej, ale on się już skończył i musimy zejść na ziemię, żeby zrobić wszystko, żeby się powtórzył.
Chciałbym bardzo podziękować kibicom. Naprawdę czujemy, że byli naszym ósmym zawodnikiem i przyjemnością było występować przed pełną kobierzycką halą. Jestem też wdzięczny tym, którzy byli z nami na meczach wyjazdowych, którzy trzymali kciuki przed telewizorami, bo wiedzieliśmy, że gramy też dla Was. Ten doping niósł nas od zwycięstwa do zwycięstwa i mam nadzieję, że zobaczymy się już niedługo.
Cały rok, a już zwłaszcza jego końcówka dostarczyły kibicom tylu emocji, a na tytuł wicemistrzyń czekaliśmy do ostatniego gwizdka sezonu. Z Waszej perspektywy to musiało być jeszcze bardziej „emocjonalne”.
Srebrny medal chodził nam po głowie od pewnego czasu, ale ciągle apelowałem do dziewczyn o skupienie i koncentrację w każdej fazie rozgrywek, bo jeżeli będziemy dbali o zwycięstwa w pojedynczych spotkaniach, to wynik końcowy sam przyjdzie. To było ważne, w ostatniej rundzie finałowej nie przegraliśmy żadnego meczu. Zaczęliśmy ją od wygranej z Zagłębiem, udało nam się zdobyć punkty w Koszalinie i Piotrkowie. Potem był ten pamiętny pojedynek na Globusie i śmieję się, że tak jak „jedna Wenta” to piętnaście sekund, tak „dwie Kobierki” to trzydzieści osiem sekund i dwie bramki, które dały nam rzuty karne i bezcenne punkty. Niezwykle trudne było także to ostatnie spotkanie z Gnieznem, kiedy stratę czterech bramek zamieniliśmy na zwycięstwo i nawet wtedy nie wszystko zależało już od nas.
Wolałbyś zdobyć srebrny medal w „spokojnym trybie” czy ten rollercoaster do ostatnich sekund był idealnym zwieńczeniem sezonu?
Gdybyś zadała mi to pytanie wcześniej to odpowiedziałbym, że wybieram spokojną drogę i pewne wicemistrzostwo kraju. Teraz, kiedy już tego doświadczyłem, wybieram rollercoaster. To, przez co przeszliśmy zostanie z nami na zawsze, będzie niezapomniane i chciałbym to przeżyć jeszcze raz. Każdy pojedynczy mecz, porażki i wygrane zaprowadziły nas do tego finału, pozwoliło doświadczyć tych emocji i tylko scaliło nas jako drużynę.
Za Wami rok ciężkiej pracy. Które elementy Twoim zdaniem funkcjonowały lepiej niż wcześniej, z których ulepszeń i poprawek jesteś najbardziej zadowolony?
Nie chciałbym tutaj używać słów lepiej i gorzej, bo Kobierzyce co roku zdobywały medale. Powiedziałbym, że pewne rzeczy robiliśmy inaczej i to się sprawdziło. Jestem bardzo zadowolony z transferów. Magda Drażyk wyrosła na jedną z liderek zespołu, świetnie sprawdziły się Viktoriia Saltaniuk w bramce czy Anastasiya Melekestseva na pozycji obrotowej. Mogliśmy zawsze liczyć na Wiktorię Kocińską, a Lesia Smolinh, która nieco nieśmiało zaczęła, rozegrała dobrą końcówkę i była naszą wojowniczką. Tych różnic względem poprzedniego roku upatruję właśnie w indywidualnych postawach dziewczyn – dla mnie niewątpliwie MVP sezonu to Gosia Buklarewicz. Mieliśmy też kolejne powołania do reprezentacji Polski. Ten rok był inny i te indywidualności umieliśmy połączyć w jedność.
Ten sezon był Twoim pierwszym w roli pierwszego trenera na najwyższym szczeblu rozgrywek. Jak czujesz się w tej roli?
Muszę przyznać, że na początku byłem nieśmiały, trochę przestraszony, ale z każdym dniem, treningiem i meczem nabierałem doświadczenia i docierałem się z drużyną. Cieszę się, że nie zawiodłem. Moja nominacja do Gladiatora to też zasługa zespołu, za co chcę im podziękować.
W minionym sezonie do sztabu szkoleniowego dołączył Łukasz Oleksy, odpowiedzialny za przygotowanie motoryczne zawodniczek, teraz nowym asystentem zostanie Marek Palica, twój brat. Jak te zmiany w sztabie przekładają się na wynik zespołu?
Cieszę się, że nie jestem sam. Sztab szkoleniowy musi być rozwinięty w każdą stronę, działać na wielu polach. To dla mnie bardzo ważne, że zostaje z nami Łukasz Oleksy, bo w ostatnich miesiącach zmieniliśmy w zasadzie wszystko, co związane z treningami siłowymi. Zawodniczki uczyły się nowego sposobu pracy, ćwiczeń, które były dobierane także indywidualnie i to zaowocowało brakiem poważnych kontuzji. Łukasz sprawdził się w stu procentach. Na podobne doświadczenie liczę ze strony mojego brata Marka, bo jest od ponad dwudziestu lat związany z piłką ręczną od strony ławki trenerskiej. Będziemy mieli jasny podział obowiązków, za niektóre elementy będziemy odpowiadali osobno.
Do drużyny dołączy pięć nowych zawodniczek. Jaką będą miały rolę w zespole?
Liczę, że podobnie jak przed rokiem, przeprowadziliśmy bardzo dobre transfery. Każda z zawodniczek, które wtedy dołączyła do zespołu dołożyła nie cegiełkę, ale prawdziwą cegłę do sukcesu. Mam nadzieję, że następczynie tych osób, które od nas odeszły, nie obniżą poziomu sportowego, będą mogły się u nas rozwijać, trafiać do kadr narodowych i udowodnią, że zasłużyły na szansę. To już rola sztabu szkoleniowego, żeby stworzyć im do tego jak najlepsze warunki i poukładać to na boisku.
Przed nami dwa nowe wyzwania – Superpuchar Polski oraz występ w Lidze Europejskiej. Jakie są cele na te rozgrywki?
Cel na Superpuchar Polski jest jeden i jest nim zwycięstwo. Ważna będzie dyspozycja dnia, więc nie ukrywam, że traktujemy go jako pojedyncze wyzwanie. To ważne wydarzenie w historii nie tylko naszego klubu, ale także polskiej piłki ręcznej, bo będzie to pierwsza, historyczna edycja. Sporo uwagi w okresie przygotowawczym poświęcimy temu spotkaniu. Europejskie rozgrywki z pewnością sporo nas nauczą i powiedzą, w którym miejscu jesteśmy, jeśli chodzi o styl, szybkość i ogólny poziom gry. Traktujemy to jako lekcję wyciągania wniosków, pewnych wzorców, ale mam nadzieję, że uda nam się w Lidze Europejskiej pozostać jak najdłużej i pokazać się z jak najlepszej strony.
Po zakończeniu ostatnich rozgrywek kilka zawodniczek przeszło drobne zabiegi. Jak wygląda sytuacja zdrowotna na ten moment?
Na szczęście nie mieliśmy żadnych poważnych urazów, więc zarówno Beata Kowalczyk, jak i Zorica Despodovska przeszły kosmetyczne poprawki, jeśli można to tak ująć. Wszystko poszło zgodnie z planem. Beata trenuje już z nami, wciąż jeszcze czekamy na Zoricę, ale mam nadzieję, że wróci do nas w najbliższym czasie.
Czego oczekujesz od drużyny w tym roku? Jakie zadania, cele przed sobą postawicie?
Cały czas walczymy o medale. Wiemy, że przed sezonem bardzo wzmocniło się Zagłębie Lublin, MKS FunFloor Lublin, ale także zespół z Gniezna czy Piotrkowa. To są te same informacje, jak przed rokiem i my też nie zostaliśmy w tyle. Znamy siłę przeciwniczek, ale skupiamy się na własnym potencjale. Chcę, żeby dziewczyny nieustająco się rozwijały, były odważne i pewne siebie, a o szczegółach będziemy myśleć wspólnie.