Zachęcamy do przeczytania wywiadu z trenerką Energa Startu Elbląg, Magdaleną Stanulewicz, dla Słowa Sportowego. W rozmowie przeprowadzonej przez Damiana Orłowicza trenerka opowiada o swojej filozofii pracy, podejściu do budowania zespołu i kulisach sukcesu drużyny w ORLEN Superlidze Kobiet. 

Kilka dni temu miałem przyjemność przeprowadzić wywiad z trenerem Andrzejem Niewrzawą. Tak się składa, że to właśnie pod jego okiem rozpoczęła Pani przygodę z piłką ręczną.

MAGDALENA STANULEWICZ : – Bardzo chciałam rozwijać się właśnie pod kątem sportowym, a w szkole podstawowej do której uczęszczałam prowadzone były głównie klasy o profilu koszykarskim. Sytuacja uległa zmianie, gdy pojawił się w niej trener Andrzej Niewrzawa. To on zaszczepił we mnie miłość do piłki ręcznej.

Czy piłka ręczna potrzebuje właśnie takich osób – pracujących w roli nauczyciela WF-u, by na początkowym etapie zachęcili jak najwięcej osób do uprawiania tej dyscypliny sportowej?

– Oczywiście, że tak! W trakcie kariery sportowej miałam okazję reprezentować barwy Boden Handboll. W Szwecji już sześcioletnie dzieci są ukierunkowane na piłkę ręczną i uczestniczą w treningach odbywających się w formie zabawy. W naszym kraju zawodnicy najczęściej rozpoczynają przygodę z piłką ręczną cztery lata później. To bardzo ważny aspekt, by treningi w szkołach podstawowych przeprowadzane były na odpowiednim poziomie. Takie zajęcia pozwoliłyby im nabyć odpowiednią technikę gry w piłkę ręczną. W ORLEN Superlidze Kobiet nie brakuje zawodniczek, które nie potrafią w odpowiedni sposób wykonać np. zwodu z przełożeniem.

Trener Andrzej Niewrzawa powiedział mi również, że jest Pani bardzo pracowitą osobą i zaraża tą pracowitością innych. Bardzo podobne stwierdzenie znalazłem w jednym z archiwalnych wywiadów przeprowadzonych za czasów gry w Vistalu Gdynia w 2017 roku – „Kocham sport i uwielbiam zarażać nim innych”.

– Niezależnie od tego, czy zajmowałam się trenowaniem grupy dziecięcej, kadry młodzieżowej, czy drugoligowego zespołu, nie miało dla mnie znaczenia, z kim pracuję, tylko jak pracuję. Zawsze staram się dać z siebie 100% i nawet jeśli nie przełoży się to na wynik sportowy, będę czuła satysfakcję, że w pełni się temu poświęciłam. To wynika z tego, czego nauczyłam się na początkowym etapie przygody z piłką ręczną. Jak budować zespół i jaka powinna być jego wartość. Nie muszę żadnej z zawodniczek zmuszać do pracy, to one powinny wiedzieć, czy chcą się temu w pełni poświęcić. Na tym poziomie ogromne znaczenie ma samoświadomość i samokształcenie. Jeśli wykonując przeróżne formy treningu zawodniczka wie, co chcemy kształtować i w jaki sposób będziemy to robić, to ona świadomie będzie się rozwijać.

Prowadzone przez Panią treningi są bardzo różnorodne i jest to jedna z rzeczy, która bardzo podoba się zawodniczkom Energa Startu Elbląg.

– Nigdy nie przepadałam za schematycznością treningów i tym, że mogłyśmy spodziewać się tego, co przygotował dla nas w trener w danym dniu. Różnorodność ma ogromny wpływ na atrakcyjność treningu i staram się nim zaskakiwać moje zawodniczki. Oczywiście występują też tzw. ćwiczenia klucze, które praktykuję i mają one przynieść oczekiwany cel w grze naszego zespołu. Nie ukrywam tego, że poświęcam bardzo dużo czasu na to, by dostosować treningi pod moje zawodniczki i staram się dbać o ich atrakcyjność. Wprowadzam również elementy rywalizacji, a celem części ćwiczeń jest rozwój indywidualny zawodniczek. Mam tutaj na myśli zarówno grę w obronie, jak i w ataku. Jeśli dziewczyny czują, że się rozwijają, to niezależnie od ich wieku motywuje je to do jeszcze lepszej gry.

Jak wygląda dzień trenerki w ORLEN Superlidze Kobiet?

–  Bardzo dużo czasu poświęcam na różne sprawy klubowe, m.in. co możemy zrobić na meczu dla kibiców, jak zachęcić dzieci do treningów. Oprócz tego ważną część mojego dnia poświęcam na analizę wideo oraz indywidualne spotkania z zawodniczkami. Zawsze mówiło się w piłce ręcznej o indywidualizacji treningów w obronie i ataku. Moim zdaniem indywidualizacja powinna być także w kontakcie i podejściu do zawodnika.

Na jedną zawodniczkę można nakrzyczeć, na inną wręcz przeciwnie?

– Dla jednej motywacja krzykiem jest bardzo potrzebna, inna natomiast zamyka się w sobie i nie przyjmuje takiego tonu. Dbam o te aspekty i poświęcam temu sporo czasu. Chcę, żeby to była otwarta relacja. Zawodniczki nie powinny bać się wyrażać swojego zdania. Nie uznaję tego, że trener ma zawsze rację, a jeśli nie ma, to patrz punkt wyżej. To zawodniczka przebywa na parkiecie i ma prawo wypowiedzieć się na temat danej sytuacji.

Wielu kibiców ORLEN Superligi Kobiet było z całą pewnością zaskoczonych, gdy to Pani przed sezonem 2024/2025 objęła rolę trenera Energa Startu Elbląg. Czym przekonała Pani do siebie zarząd tego klubu?

– Otrzymałam telefon od prezesa klubu z propozycją spotkania. Nie spodziewałam się, że może chodzić właśnie o tę ofertę pracy, ale uznałam, że warto podjąć rozmowę, bo do odważnych świat należy. Podczas spotkania rozmawialiśmy o moim spojrzeniu na piłkę ręczną, o tym, jak powinna wyglądać przebudowa zespołu i jakie mam pomysły na długofalowy rozwój drużyny. To była merytoryczna, inspirująca dyskusja, w której okazało się, że mamy podobne podejście do budowania zespołu. Myślę, że właśnie to wzajemne zrozumienie i wspólna wizja sprawiły, że otrzymałam szansę poprowadzenia Energa Startu Elbląg.

Czy miała Pani obawy przed podjęciem tego wyzwania?

– Oczywiście, że zastanawiałam się, czy podołam temu wyzwaniu. To naturalne przy tak dużej zmianie i odpowiedzialności. Nigdy jednak nie pozwalam, by strach decydował za mnie. Wychodzę z założenia, że lepiej podjąć wyzwanie i dać z siebie wszystko, niż zrezygnować tylko dlatego, że coś wydaje się trudne do wykonania.

W zespole nie brakuje zawodniczek nieznacznie od Pani młodszych. Czy to jest trudne zadanie prowadzić w tak młodym wieku zespół w ORLEN Superlidze Kobiet?

– Dobrze znam środowisko piłki ręcznej, co ułatwiło mi rozmowy z zawodniczkami i przekonanie ich do współpracy z naszym klubem. Pozycja Energa Startu Elbląg w poprzednim sezonie – ósme miejsce w tabeli ORLEN Superligi Kobiet – nie ułatwiała tego zadania, ale kluczowe okazały się relacje, które budowałam przez lata. Znajomość z zawodniczkami i zaufanie, jakie sobie wzajemnie wypracowałyśmy, były moimi atutami. Pozostawało mi przedstawić im swoją wizję budowania zespołu i przekonać je do roli, jaką mogłyby w nim odegrać.

W Energa Start Elbląg występuje m.in. Aleksandra Zych. Trafiła ona do tego klubu z KGHM MKS Zagłębia Lubin, gdzie nie otrzymywała wielu szans na grę. W obecnym sezonie ORLEN Superligi Kobiet jest ona natomiast liderką swojego zespołu i w wielu momentach odgrywa kluczową rolę na parkiecie. W jaki sposób odbudowała Pani tą zawodniczkę?

– Wiele osób bardzo sceptycznie oceniało nasze ruchy transferowe. Moim celem było znalezienie zawodniczek posiadających ogromny potencjał, który nie został w poprzednich zespołach odpowiednio wykorzystany. Jako przykład wezmę naszą wspaniałą skrzydłową – Oliwię Szczepanek, która ostatnie dwa lata spędziła na ławce Piotrcovii Piotrków Trybunalski. To zawodniczka o ogromnych predyspozycjach do gry na tej pozycji. Innym przykładem jest nasza obrotowa – Klaudia Grabińska, która wcześniej nie miała możliwości, by prawdziwie zaprezentować swoje umiejętności na boisku. Ola Zych to zawodniczka, którą znam bardzo dobrze. W wielu elementach gry jest to wybitna zawodniczka. Bardzo dogłębnie analizuję możliwości moich podopiecznych.

W kluczowych momentach wykorzystujecie te cechy zawodniczek, które są dla Was najbardziej korzystne?

– Wystarczy dać szansę dziewczynie, która kocha piłkę ręczną, potrafi w nią grać i chce się nadal rozwijać. Uważam, że wystarczy niewiele – odpowiednio dobrany trening pod jej umiejętności i zaszczepienie w nich jeszcze większej wiary w swoje możliwości. W moim zespole zawodniczki mają duży kredyt zaufania. Jeśli pojawią się błędy w ich grze, to nie zostaną od razu ściągnięte z parkietu. To również powoduje, że inny jest komfort gry w tej drużynie. Jeśli chodzi o Aleksandrę Zych, to uważam, że poprzedni trenerzy niekoniecznie potrafili wykorzystać jej największe atuty. Podczas rozmowy z nią przedstawiłam jej kompletny plan, jaki miałam dla niej – czego będę oczekiwać i jaką ma przyjąć rolę w zespole. I Ola wywiązuje się z tego zadania znakomicie.

W zespole Energa Startu Elbląg występują zarówno doświadczone zawodniczki, ale również te bardzo młode, m.in. Zofia Chwojnicka, Nikola Jankowska, Weronika Godzina czy Paulina Peplińska.

– Uwielbiam moje młode zawodniczki, a wybierając je do składu starałam się zwracać uwagę na te, w których coś widziałam, a niekoniecznie ich talenty zostały jeszcze odkryte. Bardzo dużo czasu poświęcam na to, by łapały one pewność siebie i ich podstawowe umiejętności były jak najmocniej wyćwiczone. Chcę, aby w danej sytuacji wiedziały, co mają zrobić na parkiecie. Jestem pewna, że gdy na boisku pojawi się m.in. Paulina Kuźmińska, to będzie ona wartością dodaną naszej drużyny. To buduje nas jako zespół i nadal będę stawiała na młode zawodniczki. Wiem, że to do nich należy przyszłość. Chcemy wzmocnić reprezentację Polski, a do tego jest potrzebne odpowiednie szkolenie i zaszczepienie w zawodniczkach jeszcze większej miłości do piłki ręcznej.

Bardzo ważną rolę w takim zespole odgrywają Aleksandra Zych i Joanna Wołoszyk?

– Zarówno Ola, jak i Asia otrzymały swoje zadania i wywiązują się z nich doskonale. To ma przełożenie na młodszą część mojego zespołu. Nie obawiam się stawiać na niespełna dziewiętnastoletnią Zofię Chwojnicką, bo mam do niej zaufanie i wiem, jak ciężko pracuje ona na treningach. To daje przełożenie na jej grę i 

zasługuje ona, by dostać swój czas na parkiecie w ORLEN Superlidze Kobiet.

Przed sezonem wielokrotnie podkreślano, że Energa Start Elbląg jest w trakcie przebudowy. Czy spodziewała się Pani, że owoce waszej pracy pojawią się tak szybko?

– To dla mnie pewnego rodzaju zaskoczenie, ale nie zmieniło to moich celów oraz zadań, które przede mną stoją. Nadal jesteśmy w trakcie budowania zespołu na najbliższe lata. Oczywiście, że cieszymy się z osiągniętego wyniku, czyli zapewnienia sobie miejsca w czołowej szóstce ORLEN Superligi Kobiet. Postawiłam na rozwój drużyny w najbliższych sezonach i moje priorytety są skierowanie na te właśnie cele.

Nie można jednak nie wspomnieć o osiąganych wynikach, ponieważ w regulaminowym czasie gry Pani zespół uległ jedynie trzem najlepszym zespołom ORLEN Superligi Kobiet.

– To prawda, ale czasami także musimy przegrywać mecze. To właśnie wtedy zawodniczki wyciągają z nich wnioski i pozostaje uczucie niedosytu. Widzę wtedy u nich jednocześnie smutek, ale i motywację, by na kolejnym meczu pokazać się z jeszcze lepszej strony. Niedosyt działa korzystnie na drużynę, która jest jeszcze w trakcie budowy. Bardzo cieszy mnie fakt, że w meczu telewizyjnym daję szansę gry osiemnastoletniej zawodniczce, a ona rzuca 3 bramki, zachowując przy tym 100 % skuteczności. To jest dla nich świetne doświadczenie. Zbieramy owoce naszej pracy, ale ja nadal realizuję plan, który wytyczyłam na początku naszej pracy. Jej największe efekty pojawią się za dwa lata i wtedy będziemy walczyć o najwyższe cele.

Brak presji na wyniki, skupienie się indywidualnie na zawodniczki. To ma wpływ na osiągane przez Was rezultaty?

– To zadziałało pozytywnie na zespół, a zawodniczki widzą swój rozwój. Wyniki są efektem naszej wspólnej pracy.  Wolę poświęcać czas na dodatkowe rozwijanie umiejętności poszczególnych zawodniczek. Nasz model pracy odbiega od tych stosowanych w innych zespołach, jednak postanowiłam skupić się na moich zawodniczkach, a one oddają to w osiąganych wynikach w ORLEN Superlidze Kobiet.

Ważnym elementem waszych treningów jest również praca z psychologiem sportowym. To nie jest jeszcze codzienność w ORLEN Superlidze Kobiet?

– Wiele osób podkreśla, że „głowa” to nawet 90% sukcesu. Mamy najmłodszy zespół w ORLEN Superlidze Kobiet i ważnym elementem naszej pracy jest właśnie trening mentalny. Przekonałam do tego zarząd i od początku okresu przygotowawczego raz w tygodniu odbywamy zajęcia z psychologiem sportowym panią Paulina Czyżyk. Zarówno zawodniczki, jak i ja sama uczęszczamy na indywidualne spotkania.

W czym pomaga Pani psycholog sportowy?

– Takie zajęcia pomagają mi w opanowaniu i odnalezieniu się w trudnych sytuacjach. Trzeba przyznać, że mecze Energa Start Elbląg cechują emocjonujące końcówki. Współpraca z psychologiem sportowym wpływa na cały zespół – zawodniczki potrafią znaleźć w sobie odwagę, by odegrać kluczową rolę na parkiecie niezależnie od swojego wieku. Nie wstydzimy się tego, że pracujemy z psychologiem sportowym i mówimy o tym głośno. To nadal jest jednak temat tabu w piłce ręcznej.

Wiele osób chciałoby, aby trener obejmował wszystkie role w zespole. Jeszcze kilka lat temu trener przygotowania motorycznego nie był specjalnie mile widziany przez trenera danego zespołu.

– Trzeba pamiętać, że kij ma zawsze dwa końce. Moim zdaniem trener nie może pełnić wszystkich ról w zespole. Na niższym szczeblu, zwłaszcza z powodu ograniczeń finansowych, często zdarza się, że trener pełni rolę nie tylko szkoleniowca, ale także organizatora wielu spraw. Jednak w pewnym momencie, aby zespół mógł funkcjonować efektywnie, konieczne jest podjęcie decyzji o delegowaniu obowiązków. Każdy członek sztabu powinien mieć swoje zadania, na których skupia się w pełni. Naszym celem było stworzenie takiego sztabu, któremu mogłabym zaufać. Jeśli fizjoterapeuta uzna, że zawodniczka z powodu kontuzji nie powinna trenować, nie będę wnikać w szczegóły, tylko w pełni zaakceptuję tę decyzję.

Podobnie wygląda współpraca z panią psycholog?

– Ona przekazuję mi wnioski oraz ustalamy wspólny kierunek, w którym chcemy podążać. Łączymy to, czego być może brakowało z punktu widzenia psychologii oraz specyfiki piłki ręcznej. Zawsze staramy się znaleźć wspólny mianownik tych spraw. Trener nie może zajmować się wszystkim, a ja nie będę nigdy lepsza od np. trenera przygotowania motorycznego. Ja mogę stworzyć plan, jednak od jego realizacji będą konkretne osoby. Mamy do siebie ogromne zaufanie, a ja mogę wówczas skupić się wyłącznie na piłce ręcznej. Oczywiście, że w pewnych momentach moja rola wybiega szerzej, gdy muszę dołożyć ćwiczenia czy muszę wcielić się w psychologa. Mam sporo młodych zawodniczek, które właśnie przygotowują się do matury, rozpoczynają studia, a na ich grę może mieć wpływ wiele zewnętrznych czynników. To właśnie wtedy moja rola jest obszerna, ale jest grono ludzi będących w naszym sztabie specjalistami i to oni rozwiążą daną sprawę najlepiej.

W mediach społecznościowych Energa Startu Elbląg ogromną popularnością cieszył się jeden z materiałów, w którym podczas czasu dla drużyny padły takie Pani słowa: „chcę zobaczyć moje waleczne dziewczyny do samego końca” Można zauważyć, że cechuje Panią spokój, połączony z merytorycznymi uwagami i pobudzeniem zespołu.

– W tym przypadku ważną rolę odgrywa również współpraca z panią psycholog. W danych momentach muszę poprawić różne sytuację w obronie czy ataku. Znam jednak bardzo dobrze moje zawodniczki i wiem, w jakich momentach czego konkretnie potrzebują. W niektórych sytuacjach jest to po prostu moja wiara w ich umiejętności. To ja wtedy biorę na siebie odpowiedzialność za ich nietrafiony rzut czy popełniony błąd. Moja rola nie ogranicza się wyłącznie do merytorycznych uwag, ale muszę być elastyczna i przekazywać im wiarę w siebie. Widzę, że bardzo fajnie to funkcjonuje. Wspólnie z panią psycholog ustalamy wnioski. Ja też nadal się uczę i chcę być najlepszym trenerem dla swojego zespołu.

Podobno są zawsze przygotowane dla zespołu trzy plany awaryjne, niezależnie od sytuacji na parkiecie. Nic nie pozostawia Pani przypadkowi?

– Niestety nie można wszystkiego przewidzieć na parkiecie, w meczu wyjazdowym z Ruchem Chorzów nie byłam w stanie przewidzieć kontuzji podstawowej bramkarki i czerwonej kartki dla czołowej zawodniczki naszej drużyny. W takich momentach muszę działać intuicyjnie. Śp. Trener Nowiński uczył mnie, że muszę wcześniej rozegrać mecz w głowie i zawsze staram się przed meczem wizualizować, czym może mnie zaskoczyć przeciwnik i jak mu odpowiem na te ruchy. Jestem przygotowana na wiele rozwiązań. W wywiadzie dla oficjalnej strony klubu ubrałam to w słowa, że jest plan A, B i C, ale tak naprawdę jest ich dużo więcej. To wynika ze znajomości zespołu i analizy jego gry. Nie staram się jednak zasypywać moich zawodniczek zbyt dużą liczbą informacji. To ja analizuję taktykę trenera przeciwnego zespołu, jak może się zachować. Na te aspekty również poświęcam sporo czasu.

Kursy, staże, konferencje. To ważny aspekt pracy trenera, by stale poszerzać swoją wiedzę?

– Z całą pewnością jeden z najważniejszych, bo jesteśmy ludźmi i stale powinniśmy się rozwijać. Z każdym meczem jestem bogatsza w nowe doświadczenie, ale nie zmienia to faktu, że staram się szukać możliwości dalszego rozwoju. W czasie wolnym od rozgrywek ze względu np. na grę kadry narodowej, staram się pojechać za granicę i nauczyć się czegoś nowego. To także ważne, by pokazywać zawodniczkom, że trener również chce się stale rozwijać. Nawet jeśli pracuje się już trzydzieści lat i ma się bardzo dobre wyniki, to czasem wystarczy mecz z zespołem z innego kraju, by on zweryfikował nasze myślenie i kierunek naszej pracy. Mam nieco inne spojrzenie na piłkę ręczną, jestem z tego młodszego pokolenia tej dyscypliny.

Jak wykorzystuje Pani wolny czas do dalszego rozwoju?

– Lubię wykorzystać wolny wieczór, by zobaczyć mecz, nawet kolejny raz, np. finał mistrzostw Europy. To właśnie z nich czerpię inspirację, dobieram elementy gry pod moje zawodniczki. Szkolenia o których wspominał pan we wcześniejszym pytaniu, były organizowane przez Związek Piłki Ręcznej w Polsce, w których uczestniczyło po dwóch trenerów z każdego województwa. Następnie wyselekcjonowano grupę sześciu osób, które odbyło staż w jednej z najlepszych akademii piłki ręcznej na Węgrzech. Tam poświęciliśmy cały tydzień na obserwację treningów drużyn z poszczególnych kategorii wiekowych i odbywając spotkania z ich trenerami. To poszerzyło moje horyzonty i było moim najlepszym doświadczeniem w życiu. Przyczyniło się to również do profesjonalnego prowadzenia zespołu w ORLEN Superlidze Kobiet.

Jak powinniśmy oceniać pracę trenera w ORLEN Superlidze Kobiet?

– To jest niezwykle trudne pytanie, bo ja wciąż zastanawiam się, jakie mam na to spojrzenie. Dla mnie najważniejszą dumą i sukcesem jest to, że dana zawodniczka, przychodząc do klubu na tym poziomie rozgrywek i po pół roku wspólnej pracy o wysokiej intensywności, potrafi dołożyć ważną cegiełkę do zwycięśtwa. Poświęcam sporo czasu na indywidualne podejście do zawodniczek i przez ten pryzmat chciałabym być oceniana. To jest bardzo cenna rzecz dla przyszłości piłki ręcznej, by mogły one stale się rozwijać i trafiać docelowo do reprezentacji Polski.

SŁOWO SPORTOWE

ROZMAWIAŁ: DAMIAN ORŁOWICZ

Oryginał: https://www.slowosportowe.pl/rozmowa-z-magdalen-stanulewicz-szkoleniowczyni-energa-startu-elblg.html

Sponsor tytularny 
🔹Energa Grupa ORLEN 

🔹Zrealizowano przy współudziale finansowym Samorządu Miasta Elbląg🔹