To było takie spotkanie, jakiego chciałyśmy od dłuższego czasu. To zwycięstwo rozłożyło się na nas wszystkie, bo byłyśmy zespołem. Wspólnie zapracowałyśmy na to szczęście, na tę wygraną. Bardzo nas podbudowała i miejmy nadzieję, że dalej będziemy płynąć na tej fali dobrego nastawienia – mówiła Natalia Filończuk, bramkarka Młynów Stoisław Koszalin, MVP meczu i autorka osiemnastu obron w spotkaniu.

Podchodząc do rywalizacji w koszalińskiej hali widowiskowo – sportowej zespoły z Koszalina i z Kalisza zajmowały kolejno przedostatnie i ostatnie miejsce w tabeli ORLEN Superligi. Dla obu drużyn spotkanie stanowiło szansę na odbicie się od dna i zdobycie pierwszych punktów w sezonie.

Od początku koszalinianki całkiem nieźle „murowały” bramkę, ale ich dobra dyspozycja w defensywie nie przekładała się na skuteczność w ataku. Piłka zazwyczaj przelatywała obok bramki lub odbijała się od słupka. Zawodniczkom z Kalisza również było trudno znaleźć lukę w obronie rywalek. Zespoły remisowały lub któraś z drużyn prowadziła różnicą jednej bramki. Po dłuższej chwili gra nabrała tempa, a miejscowe poprawiły skuteczność. W 11. minucie prowadziły nieco pewniejszą różnicą trzech trafień (7:4). Od tego momentu w drużynie gości zapanowała strzelecka niemoc. Próby kaliszanek, łącznie z rzutem karnym, skutecznie powstrzymywała bramkarka Młynów Stoisław Natalia Filończuk. Tym samym dawała koleżankom z pola czas i szansę na zwiększenie przewagi, ale szło opornie, bo gospodyniom znów brakowało skuteczności (15. min – 8:4). Gdyby „Biało-zielone” wykorzystywały sytuacje być może mogłyby kontrolować dalszy przebieg spotkania. Zamiast tego zafundowały sobie nerwową końcówkę pierwszej połowy, bo gdy tylko niemoc opuściła ekipę z Kalisza, ta zaczęła konsekwentnie odrabiać straty (23. min – 9:9), a po chwili prowadziła 11:10 (25. min). Do przerwy był remis 13:13.

Po zmianie stron zespoły grały „bramka za bramkę” tocząc wyrównaną rywalizację, której pewnie wielu oczekiwało w tym spotkaniu. Jeszcze w 36. minucie przyjezdne prowadziły 16:15, ale zaczęły popełniać błędy. Koszalinianki, nieco odmienione, zaczęły „odskakiwać” i w końcu na boisku było widać to na co kibice czekali od dłuższego czasu – wiarę w swoje możliwości. Dwanaście minut przed ostatnim gwizdkiem Młyny Stoisław prowadziły 26:16, a Natalia Filończuk broniła niemal wszystko co się dało. Pięć minut przed końcem koszalinianki miały przewagę aż dwunastu bramek (30:18). Budowanie tak solidnej różnicy się opłaciło, bo jeszcze w ostatnich chwilach rywalki „odpaliły” i zafundowały sobie pięć trafień z rzędu. To jednak nie wystarczyło, by pokonać Młyny Stoisław, które dziś były po prostu lepsze. Wygrały 32:24.

Po przerwie był remis, więc liczyłyśmy na to, że „odskoczymy” w drugiej połowie. Niestety, zabrakło nam skuteczności, trochę się pogubiłyśmy w ataku, popełniłyśmy też małe błędy w obronie i to rywalki nam „odskoczyły”. Nie ma nas wiele. Jesteśmy dwunastoosobowym zespołem, ale staramy się radzić sobie budując wytrzymałość i zgrać się na boisku. Ta ławka jest krótka, ale chcemy, by można było liczyć na każdą z nas, która wyjdzie na boisko – podkreśliła Wiktoria Witkowska, skrzydłowa kaliskiego zespołu.

Skład i bramki Młynów Stoisław Koszalin: Natalia Filończuk – Patrycja Jura, Anna Mączka 6, Gabriela Haric, Barbara Choromańska 1, Martyna Koper 6, Dominika Szynkaruk, Hanna Rycharska 4, Nicola Żmijewska 2, Adrianna Nowicka, Oleksandra Furmanets 1,Kinga Lemiech 3, Elif Aydin 9.

Skład i bramki Energa Szczypiorno Kalisz: Nina Abramovic, Karolina Osowska – Wiktoria Witkowska 6, Andżelika Petroll, Camile Sanches Bispo 4, Elena Gjorgievska 2, Wiktoria Gliwińska 2, Digdem Hosgor 2, Milena Kaczmarek 1, Katarzyna Czapracka, Tatjana Trbovic 3, Juliane Costa Pereira 4.