Informacje prasowe
Przerwać fatum na Sportowej
Gnieźnianki od kilku spotkań nie mogą zwyciężyć na własnym terenie. Kolejna szansa, aby przerwać serię porażek w Hali im. Mieczysława Łopatki już w najbliższą środę, kiedy to Żółto-czarne zmierzą się z Młynami Stoisław Koszalin.

Obie drużyny ostatniej serii nie zaliczą do udanych. Żółto-czarne mierzyły się na wyjeździe z MKS Piotrcovią Piotrków Trybunalski, a koszalinianki we własnej hali podejmowały ekipę Mistrzyń Polski – KGHM MKS Zagłębie Lubin.
Podopieczne Roberta Popka przez większość czasu dorównywały swoim rywalkom. Jeszcze schodząc do szatni gnieźnianki prowadziły jedną bramką (15:16). Wszystko zmieniło się jednak w 41. minucie spotkania. Wówczas Żółto-czarne prowadziły 20:21, jednak niestety wtedy też zaczęła się ich niemoc strzelecka. Przez niemalże kolejne dziesięć minut nie udało im się zdobyć żadnej bramki, co wykorzystały piotrkowianki i wyszły na sześciobramkowe prowadzenie (27:21). Do końca spotkania ówczesnym gospodyniom udało się utrzymać przewagę i zwyciężyły 31:25.
Nieco inaczej wyglądało spotkanie w Koszalinie. Od 7. minuty swoją przewagę zaczęły budować „Miedziowie” (2:3), które do konća pierwszej połowy miały pięciobramkową przewagę (9:14), a koszalinianki mogły jeszcze wtedy myśleć o odrabianu strat w drugiej części spotkania. Jednakże lubinianki rozegrały świetny mecz. Powiększały swoją przewagę z minuty na minutę, a jej ostateczne rozmiary sięgnęły, aż szesnastu trafień i ekipa z Lubina zwyciężyła 19:35.
W środę obie ekipy będą chciały dopisać punkty do ligowej tabeli. Szczególnie, że drużyna z Koszalina na ten moment uzbierała tylko 8 punktów, wygrywając 3 spotkania (1 po rzutach karnych) i aktualnie zajmuje 9. miejsce w tabeli. Z kolei gnieźniankom udało się nazbierać 20 punktów, zwyciężając w 7 meczach (również 1 wygrana po rzutach karnych), co daje im na ten moment 5. lokatę.
Warto jeszcze wrócić pamięcią do pierwszego stacia tych zespołów, które odbyło się w połowie września. Wówczas gospodyniami były zawodniczki z Koszalina. Spotkanie od samego początku mogło się podobać kibicom zgromadzonym w hali. Chociaż przez większość meczu prowadziły koszalinianki, to nie można było odmówić determinacji dziewczynom z Gniezna. Pszczoły nie odpuszczały do samego końca i na dwie minuty przed końcem to one wyszły na prowadzenie (23:24, 58’). Gdy już wszyscy myśleli, że rozstrzygnięcie spotkania nadejdzie w rzutach karnych, świetną akcją popisały się podopieczne Roberta Popka. Wszystko wykończyła Malwina Hartman, która w ostatnich sekundach ustaliła wynik meczu na 25:26.
Można się domyślać, że podczas nadchodzącego starcia do Hali im. Mieczysława Łopatki zawita kolejny „dreszczowiec”. Gnieźnianki będą chciały przerwać pasmo porażek we własnej hali, które ciągnie się za nimi od kilku spotkań, a koszalinianki zrobią wszystko, aby dopisać cenne punkty do ligowej tabeli i ewakuować się z 9. miejsca, które jest równoznaczne z grą o utrzymanie w ORLEN Superlidze Kobiet.
Przed pierwszym gwizkiem o zabranie głosu zostały poproszone zawodniczki drużyny z pierwszej stolicy Polski – Oliwia Kuriata oraz Justyna Świerżewska:
– Ten sezon pokazuje, że drużyny lepsze czy gorsze są tylko na papierze. Naszym celem jak co mecz jest walka i oddanie „serducha” na boisku. Z drużyną z Koszalina znamy się bardzo dobrze, znamy ich mocne i słabe strony i to chcemy wykorzystać. Uważam, że naszą dużą przewagą w tym meczu będzie gra we własnej hali i wsparcie kibiców, którzy są z nami zawsze, w tych lepszych jak i gorszych momentach. Liczymy na ich wsparcie z trybun – Oliwia Kuriata
– Przed nami mecz z Koszalinem. Wiemy, że nie będzie to łatwe spotkanie. Jest to zespół waleczny i dość niewygodny. Jesteśmy bardzo zmotywowane i damy z siebie wszystko aby wywalczyć trzy pkt – Justyna Świerżewska
Mecz zaplanowano na godzinę 18:00, w środę 5 lutego. Odbędzie się on w Hali im. Mieczysława Łopatki w Gnieźnie. Bilety na to spotaknie można nabyć online, a także w kasach biletowych na godzinę przed rozpoczęciem się spotkania. Natomiast transmisję „na żywo” będzie można śledzić w serwisie Emocje.tv.