Informacje prasowe
Bezradność Piotrkowianina. Pewna wygrana Rebud KPR Ostrovii
Rebud KPR Ostrovia przystąpiła do niedzielnego spotkania mając jeszcze w głowach domową przegraną z Energą MKS Kalisz. Przed starciem z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski cel był jeden – wygrana za trzy punkty. Żeby tak się stało, trzeba było wyeliminować błędy własne, uaktywnić bramkarzy, a przede wszystkim dobrze wejść w mecz. I mimo dobrego początku, kiedy gospodarze po trzech minutach prowadzili 4:1, w kolejnych spotkanie się wyrównało. Druga połowa to już dominacja drużyny prowadzonej przez Kima Rasmussena.
W niedzielę do składu biało-czerwonych wrócił pauzujący ostatnio Robert Kamyszek, który w pierwszej połowie był wyróżniającą się postacią na boisku. Na ławce Ostrovii zasiadł z kolei Antoni Parecki, który pojawił się w Ostrowie Wielkopolskim na prośbę Kima Rasmussena. Były trener bramkarek reprezentacji Polski w tygodniu poprzedzającym mecz pracował z golkiperami KPR-u.
Ostrovia zgodnie z planem rozpoczęła od mocnego uderzenia i prowadzenia 4:1 już po trzech minutach gry. W kolejnych jednak nie poszła za ciosem. Straty, przestrzelone rzuty sprawiły, że przyjezdni doszli gospodarzy na jedną bramkę. Na więcej nie było ich stać. Bo nawet jeśli zespół prowadzony przez Michała Matyjasika miał szansę na doprowadzenie do remisu, to koncertowo marnował takie okazje. Ostrovia kontrowała i znów odskakiwała na trzy bramki różnicy. Do przerwy gospodarze prowadzili 15:13.
Taka przewaga pozwoliła na powiększenie przewagi tuż po przerwie. Po pięciu minutach gry w drugiej połowie, po bramkach Krzysztofa Łyżwy i Roberta Kamyszka, biało-czerwoni prowadzili 18:13. Chwilę później po golu Daniela Reznickiego było już 19:13, a Michał Matyjasik nie miał innego wyjścia. Musiał poprosić o przerwę na żądanie, ponieważ mecz odjeżdżał jego drużynie.
Czas gości kompletnie nie przyniósł zamierzonego efektu. Po efektownej asyście Marka Szpery i bramce Roberta Kamyszka z gospodarzy zeszła jakakolwiek presja. Biało-czerwoni grali „swoją piłkę ręczną”. Szybką, efektowną, skuteczną i po 40 minutach gry było już 23:14. Takiego prowadzenia nie dało się już roztrwonić. Gospodarze punktowali rywala w każdej kolejnej akcji, powiększając przewagę, odbierając tym samym Piotrkowianinowi ochoty do gry. Gdyby trener Michał Matyjasik miał możliwość rzucenia ręcznika na boisko, pewnie by to uczynił. Rebud KPR Ostrovia ostatecznie wygrała spotkanie 7. serii ORLEN Superligi 37:22.
Rebud KPR Ostrovia – Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 37:22 (15:12)
Ostrovia: Zimny, Krekora – Kamyszek 7, Reznicky 5, Łyżwa 4, Urbaniak 6, Rybarczyk 2, Adamski 3, Marciniak 3, Tomczak 1, Smolikow 2, Szpera 1, Klopsteg 2, Misiejuk, Gajek 1, Wojciechowski.
Piotrkowianin: Kot, Chmurski – Kowalski 5, Żyszkiewicz 3, Surosz 2, Krajewski 2, Matyjasik 4, Rutkowski 3, Makowiejew 2, Wawrzyniak 1, Wadowski, Jurczenia, Szopa, Grzesik, Mastalerz, Pożarek