Początek meczu należał do gości, którzy w 8. minucie prowadzili 0:4. Niemoc gospodarzy przełamał dopiero Bartosz Kowalczyk, jednak goście nie odpuszczali i po bramkach Konrada Cegłowskiego i Huberta Korneckiego prowadzili w 9. minucie 1:6. Gospodarze mozolnie zaczęli odrabiać straty – w 13. minucie redukując dystans do Śląska na dwie bramki 4:6. Wrocławianie cały czas utrzymywali od jednej do trzech bramek przewagi. Kolejny zryw gości nastąpił od 23. do 27. minuty, kiedy to tylko oni rzucali bramki, a konkretnie Kamil Ramiączek, Hubert Kornecki i Bartosz Nastaj. Na trzy minuty przed końcem goście prowadzili pięcioma bramkami – 9:14. Gdy wydawało się, że przyjezdni „dowiozą” sporą przewagę do końca pierwszej połowy, uruchomili się gospodarze, którzy po bramkach Vladyslava Dontsova i Dawida Molskiego nadgonili. Ostatecznie pierwsze 30 minut zakończyło się wynikiem 11:14.

Początek drugiej części spotkania był bardzo wyrównany, a wrocławianie kontrolowali przewagę nad Energa MKS-em Kalisz. Tak było do 42. minuty do stanu 16:21. Od 44. do 46. minuty pierwszy zryw zaliczyli kaliszanie, którzy zdobyli trzy bramki z rzędu i zredukowali stratę do dwóch trafień – 19:21. Kolejny zryw gospodarzy nastąpił w 56. minucie, po kolejnych trzech bramkach z rzędu Energa MKS Kalisz doprowadziła do remisu 26:26. W nerwowej końcówce żadnej z drużyn nie udało się zdobyć bramki na miarę zwycięstwa, a regulaminowy czas gry zakończył się remisem 27:27.

Wojnę nerwów w rzutach karnych lepiej znieśli zawodnicy Energa MKS-u Kalisz. Szymona Famulskiego zatrzymał Jan Hrdlicka, dzięki temu kaliszanie wygrali 5:4 i zapisali na swoim koncie cenne dwa punkty do ligowej tabeli.

MVP spotkania został wybrany zawodnik WKS-u Śląska Wrocław Kamil Ramiączek.