Niestety, Industria Kielce musiała uznać wyższość Orlenu Wisły Płock i po rzutach karnych przegrała drugi finałowy mecz ORLEN Superligi. Tym samym Nafciarze zdobyli drugi raz z rzędu mistrzostwo Polski.

To spotkanie Industria Kielce musiała wygrać. I to za wszelką cenę, bo tylko doprowadzenie do remisu w tym finale play-offów ORLEN Superligi dawało szansę na odzyskanie mistrzostwa Polski.  

Do meczu w Hali Legionów kielczanie przystępowali nie tylko podrażnieni porażką w ostatnich sekundach w pierwszym spotkaniu przed tygodniem w Orlen Arenie, ale też bez Jorge Maquedy i Klemena Ferlina. Dlatego w pierwszym składzie w bramce wystąpił Bekir Cordalija. I Bośniak zaprezentował się kapitalnie. Nie dał się pokonać przez pierwszych aż sześć i pół minuty! Kielczanie wykorzystali w ataku jego parady i wyszli na prowadzenie 4:1 w dziesiątej minucie. Bośniak zatrzymał m.in. dwa rzuty Zoltana Szity z drugiej linii oraz z koła Marcela Sroczyka. 

Od początku meczu bardzo dobrze funkcjonowała formacja defensywna. W środku obrony kołowego Abela Serdio pilnowali dokładnie Gębala z Monarem, do tego dynamicznie wyskakiwali Michał Olejniczak i Dylan Nahi, co rozbiło ataki gości. Szita znów rzucił prosto w Cordliję, Bośniak uruchomił kontrę do Nahiego, ten samodzielnie chciał rozwiązać akcję i zarobił dla swojego zespołu wykluczenie dwumintowe Tomasa Pirocha oraz rzut karny (niewykorzystany przez Szymona Sićkę). Do karnego podszedł Michał Daszek i właśnie w takich okolicznościach goście zdobyli pierwszą bramkę. Aż trudno uwierzyć, że potrzebiwali na to blisko 400 sekund.  

Zawodnicy trenera Talanta Dujshebave ewidentnie łapali dobry rytm. Przechwycili piłkę w ataku, Arkadiusz Moryto ładnie wypatrzył Nahiego, a francuski skrzydłowy znów wywalczył rzut karny i wykluczenie dla Pirocha. Tym razem do “siódemki” podszedł Moryto i pokonał chorwackiego bramkarza! W tej samej akcji wykluczony też został Igor Karacić. A po drugiej stronie Bekir Cordalija grał  – powiedzieć fenomenalnie – to nic nie powiedzieć. On grał w innej lidze! Bronił jak natchniony rzuty Nafciarzy, ale najważniejsze, że kielczanie potrafili te obrony przekuć w bramki. Kolejne trafienie na 6:1 po szybkim ataku zanotował Moryto, a trener Xavier Sabate poprosił o czas. Musiał interweniować, bo jego zespół do Hali Legionów jakby nie dojechał. Również po sześciu minutach niemoc strzelecką swojego zespołu przełamał Zoltan Szita, gdy pokonał Cordaliję precyzyjnym rzutem z drugiej linii w momencie, gdy sędziowie pokazywali, że do zakończenia tej akcji zostało tylko jedno podanie. Rozgrywający Nafciarzy i w kolejnej akcji zmieścił piłkę między nogami bośniackiego bramkarza Industrii i zmniejszył stratę swojej drużyny do trzech trafień (3:6).  

Po kwadransie trener Dujshebaev wymienił prawie całą siódemkę. Prawie, bo w bramce musiał wręcz został Cordalija. Na środku rozegrania Igora Karacicia zastąpił Alex Dujshebaev, a Theo Monara na kole Artsem Karalek, który otrzymał dwuminutową karę za faul, a Bekir obronił “wkrętkę” ze skrzydła Sroczyka. Siły na boisku się wyrównały minutę później, gdy za brzydki faul na Olejniczaku otrzymał Leon Susnja. Niebezpiecznie zrobiło się w 20. Minucie, gdy Abel Serdio pokonał Cordalija, a było to trafienie na 6:7. Był to pierwszy raz od początkowych momentów meczu, gdy Nafciarze złapali kontakt z Industrią. Do remisu mógł doprowadzić Tomas Piroch z kontry, ale fenomenalnie zatrzymał go w akcji sam na sam bośniacki bramkarz żółto-biało-niebieskich. Jednak kielczanie mieli w ofensywie coraz większe problemy. Popełnili proste błędy w ataku i nie wykorzystywali dobrych sytuacji. Do tego w bramce coraz lepiej radził sobie Mirko Alilović. Jednak w 24. Minucie to goście popełnili prosty błąd kroków w ofensywie, a Daniel Dujshebaev wykorzystał kontratak i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 9:6. Kilkanaście sekund później Miha Zarabec otrzymał dwie minuty kary za dyskusję z sędziami i to w momencie, gdy Orlen Wisła wywalczył rzut karny. Rzut karny autorstwa Daszka, który obronił Miłosz Wałach!  

Kolejne minuty to istny roller-coaster, działo się naprawdę wiele – obrona Cordalija i trafienie na 10:7 Cezarego Surgiela. Obie drużyny wolały dłużej grać w ataku, kielczanie byli zatrzymywani przez Nafciarzy i przerwać to postanowić trener Dujshebaev, który poprosił o czas. Jednak w ataku Przemysława Krajewskiego faulował Olejniczak i to goście mogli zmniejszyć stratę. Również oni postanowili grać do momentu, gdy sędziowie pokażą grę pasywną. Co ciekawe, aż przez trzy wznowienia sędziowie pokazywali jedno możliwe podanie i wreszcie udało się zablokować rzut Fazekasa, sparował go jeszcze Cordalija (dziesiąta obrona w meczu). To kielczanie mogli już do końca pierwszej połowy rozgrywać piłkę. Sędziowie skorzystali jeszcze wideoweryfikacji po faulu na Karaleku (uderzeni w tył głowy)i ostatecznie wyrzucili Mirsada Terzica z boiska. Żółtą kartką ukarany został jeszcze trener Sabate, a kielczanom nie udało się zdobyć bramki. To oznaczało, że Industria Kielce prowadziła z Orlenem Wisłą Płock do przerwy 10:7.  

W przerwie kibice w Hali Legionów byli świadkami ceremonii zwycięzców SMS Cup, którego finał odbył się w środę w południe. To tradycyjny turniej, który wyłonić ma najlepszą drużyną Szkół Mistrzostwa Sportowego prowadzonych przez Związek Piłki Ręcznej. W tym roku w SMS Cup wzięli udział Górnik Zabrze (mistrz Polski juniorów) oraz zespoły SMS z Płocka, Kwidzyna i Kielc. W finale zmierzyły się te dwie ostatnie, a pewnie i wysoko wygrał SMS ZPRP Kielce. Na parkiecie Hali Legionów puchar otrzymali z rąk prezesa ZPRP Sławomira Szmala oraz prezydent Kielc Agaty Wojdy.  

W drugą połowę lepiej weszli Nafciarze. To oni byli bliżej doprowadzenia do remisu, ale na drodze – na szczęście – stawali albo Bekir Cordalija, albo Miłosz Wałach. Ten drugi w 42. Minucie obronił rzut karny Przemysława Krajewskiego, a w odpowiedzi na 15:12 bramkę zdobył Alex Dujshebaev. Na niewiele kwadrans przed końcem do bramki Industrii Kielce wszedł Miłosz Wałach. Chwilę później miał sporego pecha, bo rzut Zareba trafił w słupek i nieszczęśliwie piłka wpadła do bramki po odbiciu od jego pleców.  

Kolejną rzeczą, w którą trudno uwierzyć jest to, że na kwadrans przed końcem kibice obejrzeli łącznie 32 bramki. To dowód na to, że mecz odbywał się przede wszystkim w defensywie, a zespoły naprawdę długo rozgrywały akcje. 16. trafienie dla zespołu gości zanatował Dmitrij Żytnikow, czyli ten zawodnik, który odwrócił losy pierwszego spotkania. Kilkanaście sekund później sędziowie wykluczyli na dwie minuty Kiryła Samoiłę za niedozwolone trzymanie Karaleka. Grę w przewadze na bramkę zamienił Michał Olejniczak i było 18:16 dla Industrii.  

Na nieco ponad 10 minut przed końcem do remisu 18:18 doprowadził Michał Daszek. Do tego stratę w ataku zanotował Alex Dujshebaev, ale Nafciarze na szczęscie nie objęli prowadzenia. W odpowiedzi gracze Industrii męczyli się w ataku, pomogło nieco wykluczenie Krajewskiego, które wykorzystał Nahi (19:18). W zespole gości kontuzji nabawił się Zoltan Szita i w asyście kolegów w 54. Minucie opuścił boisko. Bardzo niecelny rzut oddał Zarabec, a dosłownie chwileczkę po tym trener Dujshebaev poprosił o czas. Miał nosa, bo Bekir Cordalija zbyt mocno podawał do będącego na czystej pozycji jednego ze swoich kolegów, i uchronił swój zespół od straty. Stratę po wznowieniu zantował jednak Sićko i w kontrze Tomas Piroch pokonał bośniackiego bramkarza kieleckiego zespołu. Było to trafienie na 19:19 w 55. Minucie.  

Do końcowej syreny zostało pięć i pół minuty. Michał Olejniczak podał na koło do Karaleka, a ten będąc tyłem do bramki pokonał Viktor Hallgrimssona (20:19), a o czas poprosił trener Xavier Sabate. Pokonać się nie dał Miłosz Wałach, a Michał Olejniczak podwyższył wynik na 21:19 i “zarobił” wykluczenie na dwie minuty dla Przemysława Krajewskiego. Do końca zostały trzy minuty i 50 sekund… Bramkę zdobył Zarabec, a w odpowiedzi z koła pomylił się Karalek. I do remisu doprowadził Zarabec po indywidualnej akcji.  

95 sekund przed końcową syreną sędziowie postanowili zweryfikować faul na Tomaszu Gębali. Karą dwuminutową ukarany został Samoiła, a to oznaczało, że płocczanie do końca meczu zagrają w niepełnym składzie. Niedokładne podanie do Karacicia zanotowa Alex Dujshebaev i kielczanie musieli bronić. Orlen Wisła próbowała skraść jak najwięcej czasu i na 33 sekundy przed końcem trafił Abel Serdio. Był to gol na 22:21 dla Orlen Wisły, a trener Dujshebaev po raz trzeci poprosił o czas. Tylko skuteczna akcja w ofensywie dawała kielczanom szanse na rzuty karne. Zostało sześć sekund i sędziowie znów weryfikowali faul, tym razem na Karaciciu – kary indywidualnej nie wymierzyli. Kielczanie w cztery sekundy rozegrali akcję do skrzydła, a skutecznie wykończył ją Nahi. Był to gol na 2:2, a trener Sabate poprosił o czas. Jego gracze bramki nie zdobyli i do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był konkurs rzutów karnych.  

W pierwszej kolejce rzut wykonywał Krajewski, który pokonał Wałacha. A w odpowiedzi Szymon Sićko nie pokonał Mirko Alilovicia. W drugiej Michał Daszek oraz Igor Karacić byli już skuteczni, w trzeciej Zarabec i Moryto również. Do czwartego rzutu podszedł Piroch, którego zatrzymał Bekir Cordalija. Do remisu mógł doprowadzić Cezary Surgiel, ale tego nie zrobił. O wszystkim mógł zdecydować skuteczny rzut Fazekasa, ale ponownie lepszy okazał się Bośniak. Rzut na remis miał Łukasz Rogulski, ale lepszy okazał się Mirko Alilović. Tym samym Orlen Wisła Płock została dziewiąty raz w swej historii mistrzem Polski. 

Industria Kielce – Orlen Wisła Płock 22:22 po karnych 2:3 

Industria Kielce: Wałach 3/6, Cordalija 12/30 – Olejniczak 5, Nahi 4, Moryto 2, Surgiel 2, D. Dujshebaev 2, Kaddah 2, A. Dujshebaev 1, Karalek 1, Karacić 1, Monar 1, Gębala 1, Kounkoud, Sićko, Rogulski. 

Orlen Wisła Płock: Hallgrimsson 0/4, Alilović 9/27 – Zarabec 5, Serdio 4, Daszek 4, Szita 3, Żytnikow 2, Dawydzik 1, Fazekas 1, Krajewski 1, Samoiła, Susnja, Mihić, Sroczyk, Terzić Cz, Piroch.