Informacje prasowe
Rzuty karne zdecydowały. Derby dla Energi MKS Kalisz
W dotychczasowej historii derbów Wielkopolski na poziomie Superligi, drużyny z Ostrowa Wielkopolskiego i Kalisza spotykały się pięciokrotnie, zawsze górą byli gospodarze. Biało-czerwoni zapowiadali przed 5. serią spotkań, że zrobią wszystko, żeby ten trend podtrzymać. Nawet jeśli w tygodniu poprzedzającym mecz mieli problemy z kontuzjami, z którą przegrał m.in. Robert Kamyszek. Rozgrywającego Ostrovii zabrakło w składzie podczas poniedziałkowej rywalizacji derbowej.
Kibice Rebud KPR Ostrovii i Energi MKS Kalisz jak zwykle nie zawiedli, wypełniając do ostatniego miejsca 3mk Arenę Ostrów, nie zważając na późną porę rozgrywania meczu. Atmosfera w ostrowskiej hali musiała udzielić się także zawodnikom, którzy potrzebowali dobrych pięciu minut, żeby wejść na swoje obroty. W tym momencie na tablicy wyników był wynik 1:1. Dopiero później biało-czerwoni potrafili seryjnie rzucać bramki i był 3:1. Kaliszanie drugą bramkę rzucili w siódmej minucie i w następstwie spotkanie się wyrównało. Goście zaczęli grać przede wszystkim lepiej w defensywie.
Druga część pierwszej połowy należała do Energi MKS Kalisz. Bartosz Kowalczyk skutecznie wykorzystywał rzuty karne, skuteczni byli także skrzydłowi. To wszystko sprawiło, że w pewnym momencie goście prowadzili 13:11. Ostatnią bramkę w pierwszych 30 minutach rzucił z połowy boiska Daniel Reznicky i mieliśmy wynik 16:14 dla kaliszan.
Pierwsze dziewięć minut po przerwie ze wskazaniem na gospodarzy, którzy najpierw odrobili straty, żeby po bramce Przemysława Urabaniaka po dłuższej przerwie powrócić na prowadzenie 21:20. Po bramce Dimy Smolikowa w 44 minucie Ostrovia prowadziła 24:22. Ważną rolę w tym czasie odgrywał Krzysztof Łyżwa, który zamiennie grał na rozegraniu i na skrzydle, łatając dziury po kontuzjowanym Kamyszku i Filipie Rybarczyku. W 47 minucie kaliszanie ponieśli poważną stratę w defensywie, kiedy trzecią dwuminutową karę, w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Mateusz Kus.
Przed ostatnimi dziesięcioma minutami na tablicy mieliśmy kolejny remis i już wtedy było wiadomo, że do końcowej syreny kibice jednej i drugiej drużyny będą drżeć o końcowy wynik. W decydujących momentach spotkania przypomniał o sobie Jan Hrdlicka, który odbijał kluczowe piłki. Na linii rzutów karnych nieomylny był Bartosz Kowalczyk. Na dwie minuty przed końcem goście prowadzili 32:30. I kiedy wydawało się, że ostrowianie polegną we własnej hali, najpierw piękną bramkę rzucił Ksawery Gajek, a chwilę później do remisu doprowadził Kamil Adamski. Kaliszanom zostało 13 sekund, ale w decydującej akcji faul w ataku popełnił Filip Michałowicz. Mecz zakończył się remisem 32:32. W pierwszej serii rzutów karnych pomylili się tylko Jakub Moryń (Energa MKS) i Bartłomiej Tomczak (Rebud KPR). Do wyłonienia zwycięzców potrzebna była druga. W niej górą Energa MKS Kalisz 8:7.
Rebud KPR Ostrovia – Energa MKS Kalisz 32:32 (14:16) (k. 7:8)
Rebud KPR Ostrovia: Krekora, Zimny – Adamski 10, Reznicky 5, Gajek 5, Smolikow 4, Urbaniak 4, Klopsteg 2, Marciniak 2, Tomczak, Misiejuk, Łyżwa, Wojciechowski, Szpera.
Energa MKS Kalisz: Hrdlicka, Szczecina – Kowalczyk 11, Michałowicz 4, Moryń 4, Wróbel 3, Fedeńczak 2, Ribeiro 2, Bekisz 2, Kus 1, Starcevic 1, Kucharzyk 1, Fajfer.