Informacje prasowe
Walka trwa dalej! Podsumowanie rundy zasadniczej ORLEN Superligi!
Na przestrzeni ostatnich miesięcy rozegrano 182 mecze, które dostarczyły kibicom mnóstwo emocji i nieoczekiwanych zwrotów akcji – tak wyglądała runda zasadnicza ORLEN Superligi. Sprawdź, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach!

Rywalizacja w fazie play-off i grupie spadkowej – kto powalczy o medale, a kto uniknie baraży?
Sezon 2024/2025 ORLEN Superligi rozpoczął się w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie Rebud KPR Ostrovia pokonał Zagłębie Lubin po emocjonującej serii rzutów karnych. Ostatni mecz rundy zasadniczej rozegrano natomiast w miniony poniedziałek w Legionowie, gdzie PGE Wybrzeże Gdańsk pokonało rozpędzony Zepter KPR i uniknęło w ćwierćfinale rywalizacji z Industrią Kielce.
Aktualni mistrzowie Polski z Płocka w fazie play-off rywalizować będą z Energa MKS-em Kalisz, zaś wicemistrzowie Polski z Kielc zmierzą się z Corotop Gwardią Opole. Pozostałe pary stworzą KGHM Chrobry Głogów i Górnik Zabrze, a także Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski i właśnie PGE Wybrzeże Gdańsk.
W grupie spadkowej zagrają m.in. Energa MMTS Kwidzyn, Zagłębie Lubin oraz Azoty Puławy – te zespoły mogą jednak spać względnie spokojnie, bo ich sytuacja ligowa wydaje się być opanowana. Znacznie trudniejsze zadanie stoi przed beniaminkiem z Wrocławia, który ma dziesięć punktów straty do przedostatniego Zepter KPR-u Legionowo. Drużyna Tomasza Strząbały zanotowała świetną passę seryjnie wygrywając kilka spotkań i zamiast bronić się przed spadkiem, powinna walczyć z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski o uniknięcie udziału w barażach.

Od beniaminka do czołówki i wielki powrót Górnika
Podsumowując rundę zasadniczą ORLEN Superligi Mężczyzn, nie sposób nie wyróżnić imponującej postawy Rebud KPR Ostrovii Ostrów Wielkopolski. To wręcz podręcznikowy przykład zespołu, który w zaledwie trzy sezony przeszedł drogę od beniaminka do ligowej czołówki. Podopieczni Kima Rasmussena w 26 spotkaniach wywalczyli aż 54 punkty, wypracowując sobie wyraźną przewagę nad czwartym w tabeli KGHM Chrobrym Głogów. Duński szkoleniowiec nie tylko tchnął w zespół jakość, ale też zbudował drużynę, w której wyróżniają się takie nazwiska jak Kamil Adamski, Daniel Reznický czy Dzmitry Smolikau. Nie możemy również zapominać o takim zawodniku jak Przemysław Urbaniak, który w wyjazdowym meczu z beniaminkiem z Wrocławia zdobył 16 bramek, myląc się tylko raz.
Zupełnie inna historia napisała się w Zabrzu. Jeszcze pod koniec listopada 2024 roku mało kto widział Górnika Zabrze w gronie drużyn walczących w fazie play-off. Brązowi medaliści poprzedniego sezonu znajdowali się wtedy na 11. miejscu w tabeli, a ich występy w fazie grupowej Ligi Europejskiej zakończyły się pięcioma porażkami. Klub zdecydował się jednak na zmianę trenera, a Tomasza Strząbałę zastąpił jego dotychczasowy asystent, Arkadiusz Miszka, który wcześniej odnosił sukcesy z zespołami młodzieżowymi. Początek nowego rozdania był obiecujący, ale prawdziwy przełom nastąpił po przerwie reprezentacyjnej. Górnik Zabrze wygrał sześć kolejnych spotkań, a jego serię przerwała dopiero minimalna porażka z rozpędzoną Rebud KPR Ostrovią. W ostatnim meczu rundy zasadniczej zabrzanie pokonali Corotop Gwardię Opole, co pozwoliło im zająć 5. miejsce i uniknąć rywalizacji z gigantami z Płocka i Kielc w ćwierćfinale.

Losy Tomasza Strząbały również potoczyły się ciekawie. Niespełna dwa miesiące po rozstaniu z Górnikiem podjął się trudnego zadania – ratowania Zepter KPR-u Legionowo. W chwili przejęcia zespołu drużyna miała zaledwie pięć punktów po 17. seriach i znajdowała się na krawędzi spadku. Jednak pod wodzą nowego szkoleniowca legionowianie zaczęli grać jak natchnieni. Najpierw przyszło przełamanie z Energa MKS-em Kalisz, a następnie arcyważne zwycięstwa z WKS-em Śląsk Wrocław i Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski.
Niespodzianki rundy zasadniczej. Kto zaskoczył w ORLEN Superlidze?
W przypadku tych rozgrywek warto docenić również postawę KGHM Chrobrego Głogów, który z powodzeniem radził sobie w fazie grupowej Ligi Europejskiej, natomiast w ORLEN Superlidze po raz kolejny znalazł się w gronie czołowych zespołów.
Pod wodzą trenera Patryka Rombla bardzo przyzwoicie radziło sobie PGE Wybrzeże Gdańsk. Niespodzianką z całą pewnością była postawa tego zespołu w domowym meczu z Industrią Kielce. Kibice ORLEN Superligi mogli przecierać oczy ze zdumienia, bowiem przez większość spotkania, to najbardziej utytułowany klub w Polsce musiał gonić wynik, przegrywając nawet różnicą sześciu trafień. Warto dodać, że wyrównany przebieg miało również niedawne spotkanie pomiędzy tymi zespołami w Hali Legionów, a niewiele brakowało, by obie drużyny zmierzyły się ze sobą także w ćwierćfinale ORLEN Superligi.

Na osobne wyróżnienie zasługują Azoty Puławy. Po rezygnacji głównego sponsora i sporych problemach finansowych, które skutkowały m.in. rozwiązaniem w styczniu kontraktów z Kacprem Adamskim i Deanem Šešićem, wielu skazywało ten zespół na sportowy regres. Tymczasem podopieczni Patryka Kuchczyńskiego pokazali charakter i mimo dużych roszad w składzie, zapewnili sobie względnie spokojny byt w ORLEN Superlidze.
Na koniec Piotrkowianin Piotrków Trybunalski – drużyna, która według wielu miała bić się o utrzymanie, tymczasem od samego początku sezonu budowała przewagę nad beniaminkiem z Wrocławia. Teraz czeka ich jednak poważne wyzwanie – starcie w grupie spadkowej o uniknięcie baraży z będącym na fali Zepter KPR-em Legionowo.
Wyczekiwanie na „Derby Polski” trwa
W kontekście ORLEN Superligi nie sposób pominąć największej rywalizacji polskiej piłki ręcznej – pojedynków pomiędzy ORLEN Wisłą Płock a Industrią Kielce. Oba zespoły zdominowały rundę zasadniczą sezonu 2024/2025, kończąc ją z identycznym dorobkiem 75 punktów. Co więcej, bezpośrednie starcia również nie dały jednoznacznej odpowiedzi, kto w tym roku sięgnie po tytuł mistrzowski.
W pierwszym meczu, rozegranym w Płocku, górą byli gospodarze, którzy zwyciężyli różnicą czterech bramek. Liderem „Nafciarzy” był Mitja Janc, który zdobył aż osiem goli. Rewanż w Kielcach, rozegrany na początku marca, przyniósł z kolei długo wyczekiwane przełamanie Industrii – kielczanie wygrali po raz pierwszy od pięciu spotkań z ORLEN Wisłą. Bohaterami byli m.in. Szymon Sićko i Michał Olejniczak, a spotkanie obfitowało w twardą walkę i efektowne akcje. Mimo porażki w rewanżu, to ORLEN Wisła Płock zachowała lepszy bilans bramkowy w bezpośrednich meczach, co może mieć kluczowe znaczenie – to właśnie w Płocku zostanie rozegrany ewentualny finał fazy play-off. Na trzeci akt tej rywalizacji nie trzeba będzie długo czekać – do „Derbów Polski” może dojść już w najbliższy weekend, tym razem w ramach ORLEN Pucharu Polski!

I choć oczy większości kibiców zwrócone są na potyczki pomiędzy Kielcami a Płockiem, to warto również docenić inne emocjonujące starcia tego sezonu. Spotkania pomiędzy Rebud KPR Ostrovią Ostrów Wielkopolski, KGHM Chrobrym Głogów czy PGE Wybrzeżem Gdańsk często dostarczały równie dużych emocji i były dowodem na to, że poziom ORLEN Superligi stale rośnie.
Trudny powrót legendy
Początek sezonu dawał nadzieję, że beniaminek z Wrocławia nie będzie tylko tłem dla bardziej doświadczonych rywali. Śląsk zdobył pięć punktów w pierwszych tygodniach rozgrywek – po zwycięstwie w rzutach karnych z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski i wygranej na wyjeździe z Energa MMTS-em Kwidzyn. Dobra passa szybko się jednak skończyła, a kolejne tygodnie przyniosły serię porażek, która doprowadziła do zmiany na ławce trenerskiej – Bartłomieja Koprowskiego zastąpił Patrick Liljestrand.
Pod wodzą doświadczonego szwedzkiego szkoleniowca gra zespołu wyglądała lepiej, jednak nie przełożyło się to na punkty. Wrocławianie doprowadzili do rzutów karnych w meczach z Energa MKS-em Kalisz i Górnikiem Zabrze, lecz za każdym razem schodzili z parkietu pokonani. Nowy rok przyniósł kolejne wyzwania – tym razem kadrowe. Z zespołu odeszli Konrad Cegłowski, Wiktor Kawka i Bartosz Nastaj. W ich miejsce sprowadzono Kacpra Adamskiego, doświadczonego Michała Szybę oraz Bogdana Cherkashchenkę, jednak zmiany nie wystarczyły, by odwrócić losy sezonu.

Kluczowym momentem miało być domowe spotkanie z Zepter KPR-em Legionowo. Zwycięstwo pozwoliłoby Śląskowi zbliżyć się do przedostatniej drużyny w tabeli i realnie włączyć się do walki o utrzymanie. Podopieczni Liljestranda nie zdołali jednak zdobyć żadnej bramki w ostatnich piętnastu minutach meczu, co pogrzebało nadzieje na upragnione przełamanie. Po tej porażce szwedzki trener zrezygnował z prowadzenia zespołu. Na ławkę wrócił Bartłomiej Koprowski, tym razem wspierany przez kontuzjowanego Michała Szybę. Przed Śląskiem jeszcze pięć spotkań w grupie spadkowej.
Indywidualni liderzy rundy zasadniczej ORLEN Superligi
Piłka ręczna to sport zespołowy, nie sposób jednak nie wyróżnić zawodników, którzy w rundzie zasadniczej ORLEN Superligi robili różnicę na parkiecie. Przyjrzyjmy się tym, którzy błyszczeli w statystykach – od bramkarzy, przez snajperów, aż po zawodników z największą liczbą asyst.
Na pozycji bramkarza bezkonkurencyjny okazał się Mateusz Zembrzycki z PGE Wybrzeża Gdańsk. W trakcie rundy zasadniczej odbił aż 234 piłki, notując blisko 30% skuteczności. To właśnie jego interwencje wielokrotnie ratowały gdańszczan w kluczowych momentach meczów. Pod tym względem wyróżnili się również Jan Hrdlicka (Energa MKS Kalisz – 202 skuteczne interwencje) oraz Zurabi Tsintsadze (Azoty Puławy – 197 skutecznych interwencji). W przypadku doświadczonego Czecha warto wspomnieć o jego indywidualnych występach w meczach z Corotop Gwardią Opole i PGE Wybrzeżem Gdańsk, gdy notował odpowiednio 20 i 21 skutecznych interwencji.
W klasyfikacji strzelców liderem również jest przedstawiciel PGE Wybrzeża Gdańsk – Mikołaj Czapliński, który rundę zasadniczą zakończył z imponującym wynikiem 172 bramek. Tuż za nim uplasował się Kamil Adamski z Rebud KPR Ostrovii Ostrów Wielkopolski – 167 trafień, a 3. miejsce zajęli ex aequo Łukasz Gogola z Azotów Puławy oraz Paweł Paterek z KGHM Chrobrego Głogów, kończąc rundę z dorobkiem 156 bramek.

Równie imponująco wygląda klasyfikacja najlepszych asystentów. Bezkonkurencyjny okazał się Maciej Papina z PGE Wybrzeża Gdańsk, który zaliczył aż 236 asyst – nierzadko po efektownych zagraniach. W pamięci kibiców zapadł z całą pewnością jego występ przeciwko Rebud KPR Ostrovii Ostrów Wielkopolski, gdy zanotował aż 14 asyst. Podium w tej klasyfikacji uzupełniają Piotr Jędraszczyk (Corotop Gwardia Opole – 194 asysty) i Łukasz Gogola (Azoty Puławy – 163 asysty). Czwarte miejsce zajął Gergo Fazekas (ORLEN Wisła Płock), natomiast piąte Kamil Adamski (Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski).
Poszukiwania przyszłych reprezentantów Polski – talenty w ORLEN Superlidze!
ORLEN Superliga coraz częściej staje się miejscem, gdzie młodzi zawodnicy mają szansę nie tylko zbierać pierwsze doświadczenia, ale również realnie wpływać na wyniki swoich drużyn. Kto z nich może w niedalekiej przyszłości stanowić o sile swoich klubów, a może i reprezentacji Polski?
Na pozycji bramkarza do grona najmłodszych zawodników należał Miłosz Krukiewicz, któremu służy praca pod okiem doświadczonego Marcina Schodowskiego. Warto wspomnieć, że już teraz w seniorskiej reprezentacji Polski znajdują się Marcel Jastrzębski (ORLEN Wisła Płock) czy Kacper Ligarzewski (Górnik Zabrze), a o sile swojego zespołu stanowią już Jakub Ałaj (Corotop Gwardia Opole) i Jakub Zimny (Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski).

Pierwsze mecze w ORLEN Superlidze rozegrali tacy zawodnicy jak siedemnastoletni Gustaw Kowalik (Azoty Puławy) i Jakub Osuch (Industria Kielce) czy osiemnastoletni Adrian Burtan (WKS Śląsk Wrocław) i Krystian Szostak (ORLEN Wisła Płock). W poszczególnych zespołach nie brakowało zawodników, którzy nie ukończyli jeszcze 20. roku życia. Z całą pewnością zawodnikiem, który może w przyszłości zaistnieć w reprezentacji Polski jest Patryk Grzesik, który zdobył dla Piotrkowianina Piotrków Trybunalski 61 bramek. Jeszcze lepiej w barwach tego zespołu spisywał się dwudziestoletni Krzysztof Żyszkiewicz, autor 101 bramek.
Nieznacznie słabszy wynik zanotowali Ignacy Jaworski (Azoty Puławy – 59 bramek) i Igor Malczak (Energa MMTS Kwidzyn – 49 trafień). Warto również wspomnieć o takich zawodnikach jak Jakub Wełcz (Energa MMTS Kwidzyn), Jakub Wielgucki (WKS Śląsk Wrocław) i Oliwier Kamiński (Corotop Gwardia Opole). A mówimy tutaj wyłącznie o zawodnikach, którzy nie mają więcej niż 20 lat.