Jak się czujesz w nowej drużynie?

Przede wszystkim pragnę powiedzieć, że jestem naprawdę wdzięczna za to jak zostałam przyjęta. Mam tu na myśli dziewczyny, trenerów, prezesa i wszystkich pracowników klubu. Czuję się świetnie. Jestem pod wrażeniem tego, jak zostałam przywitana i zaakceptowana. Atmosfera na treningach i w trakcie meczów jest bardzo dobra. To niezwykle ważne, gdy chcesz osiągać postawione przed sobą cele.

Z każdym meczem stajesz się coraz ważniejszą postacią w drużynie. Zadomowiłaś się już w lubelskim zespole?

Czuję już system gry i jest łatwiej niż na początku. Dużo ułatwia fakt, że wszystkie dziewczyny mówią po angielsku. Trenerka ponadto zna serbski. To dla mnie duża ulga w kontekście komunikacji. Jestem wdzięczna Monice Marzec, że dała mi możliwość pokazania się jako zawodniczka i mogę pomóc drużynie. Przede mną jednak wciąż wiele pracy, by stać się lepszą piłkarką.

Słyszałaś o lubelskim klubie, zanim trafiłaś do Lublina?

Tak. Po raz pierwszy zetknęłam się z nim kilka lat temu, gdy MKS grał w Lidze Europejskiej. W drużynie występuje także wiele reprezentantek Polski. Lubelski klub nie był mi zatem zupełnie obcy.

Jak podoba ci się nasze miasto?

Fajnie. Podoba mi się, ale muszę przyznać, że lubię odpoczywać w domu i przygotowywać się do kolejnych treningów. W wolnym czasie wolę pójść na siłownię i poćwiczyć.

Twoje CV jako 24-letniej zawodniczki jest niezwykle imponujące. Grałaś w klubach z europejskiego topu, lecz często je zmieniałaś. Szukałaś dla siebie odpowiedniego miejsca? Czy Lublin jest takim miejscem?

Gdy pojawiała się jakaś okazja, starałam się ją chwytać. Nigdy nie wiadomo co jest dla ciebie tak naprawdę dobre. Nie żałuję żadnej z decyzji, którą podjęłam. W każdym klubie, w którym grałam, RK Krim, Nantes, RK Podravka Vegeta, SKKA Szombathely, uczyłam się czegoś nowego jako zawodniczka i jako osoba. Poznałam wiele nowych piłkarek i trenerów. Uczyłam sie od nich jak się rozwijać. Zanim trafiłam do MKS-u, byłam cztery miesiące bez klubu. Jestem zatem wdzięczna i bardzo szczęśliwa, że tu jestem.

Czy Lublin to dobre miejsce do rozwoju dla szczypiornistek na najwyższym poziomie?

MKS jest zorganizowany na poziomie najlepszych klubów występujących w Lidze Mistrzyń. Treningi są na wysokim poziomie. To samo dotyczy całej infrastruktury, siłowni, czy fizjoterapeutów. Co bardzo istotne, gramy dosyć często. Muszę więc powiedzieć, że tak.

Jak układa się twoja współpraca z główną trenerką, Moniką Marzec?

Bardzo dobrze. Od razu widać, że była to bardzo dobra szczypiornistka i wie jak nas trenować. Z mojej perspektywy wiele ułatwia, że mówi w bałkańskim języku. Z tego względu jest mi łatwiej się otworzyć. Jestem jej wdzięczna za to, że dała mi możliwość gry dla tego klubu.

Jakie wrażenie zrobiła na tobie lubelska publiczność?

Kibice są wspaniali. Wszyscy zawodnicy wiedzą, że przyjemniej się gra, mając swoich ludzi u boku. Lubelscy fani wspierają zespół od pierwszej do ostatniej minuty.