Początek był fatalny w naszym wykonaniu. Nie trafiałyśmy, gubiłyśmy piłki, a później musiłyśmy gonić. Dogoniłyśmy, objęłyśmy prowadzenie, ale chyba zabrakło trochę zimnej głowy. Tak naprawdę trudno mi powiedzieć co dziś zawiodło. Szkoda tego meczu i ostatniej akcji. Mogły być rzuty karne, a straciłyśmy bramkę i przegrywamy kolejny mecz – podsumowała spotkanie Marcelina Polańska, rozgrywająca Młynów Stoisław Koszalin.

Nie minęła nawet minuta, by na parkiecie dała się zauważyć Diana Dmytryshyn, czyli pierwsza „strzelba” ORLEN Superligi w ubiegłym sezonie. Szybko i w dobrym stylu „zarobiła” dla Galiczanki pierwsze trafienie. Niestety, równie szybko zakończyła swój występ w tym meczu. Zawodniczka po wyskoku i oddaniu strzału prawdopodobnie niefortunnie stanęła i potrzebna była pomoc medyków. Diana Dmytryshyn opuściła plac gry na noszach, niemniej szczypiornistki ukraińskiej ekipy doskonale radziły sobie bez wsparcia „bramkostrzelnej” koleżanki. Po czterech minutach prowadziły 4:0. Trudno ukryć, że koszalinianki były same sobie winne. Popełniały błędy, na których korzystały rywalki, m.in. wyprowadzając skuteczne kontry. Trener Krzysztof Przybylski nie zwlekał z przywołaniem swych podopiecznych na krótką rozmowę, ale najwyraźniej na niewiele się ona zdała. Co prawda koszalinianki „załatały” nieco „dziurawą” dotychczas obronę, ale brakowało im skuteczności w ataku. W efekcie Galiczanka zwiększała prowadzenie (11. min – 0:6). Młyny Stoisław przerwały strzelecką niemoc dopiero pod koniec jedenastej minuty, gdy pierwszą bramkę dla koszalińskiej ekipy zdobyła Aleksandra Zaleśny. Od tego momentu wszystko wróciło na moment na dobre tory. Koszalinianki zaczęły dotrzymywać kroku przeciwniczkom, a tym samym odrabiać spore już straty (17. min – 6:7). Niestety, Galiczance wystarczyły dwie minuty, by znów brylować w kontrataku i ponownie zapewnić sobie solidną przewagę (19. min – 6:10). Gospodynie grały „falami”. „Dobre prądy” wróciły po raz kolejny pod koniec pierwszej połowy. Do przerwy Młyny Stoisław znów nadrobiły zaległości i przegrywały tylko 12:13.

Po zmianie stron boiska miejscowym udało się doprowadzić do remisu 13:13 po wykorzystanym rzucie karnym (34. min). Później długo nie dawały rady objąć prowadzenia, chociaż miały ku temu kilka okazji. Ostatecznie pierwsze prowadzenie przyszło w 41. minucie (17:16). W tej części spotkania na parkiecie fantastycznie spisywała się doświadczona obrotowa ekipy gospodyń, Hanna Rycharska. Między innymi dzięki jej postawie Młynom Stoisław udało się w końcu wypracować sobie nieco bezpieczniejszą przewagę 21:18 (48. min). Niemniej, szczypiornistki Galiczanki, chociaż przyjechały do Koszalina w mocno osłabionym składzie, a na początku rywalizacji straciły jeszcze Dianę Dmytryshyn, nadal dobrze sobie radziły i nie dawały za wygraną. Końcówka należała do zaciętych, emocjonujących i wyrównanych. Ostatecznie obronną ręką z tej rywalizacji wyszła drużyna ze Lwowa – Było dziś bardzo nerwowo. W pierwszych chwilach meczu kontuzji doznała nasza najlepsza zawodniczka. Nie miałyśmy prawa się poddać. To jej dedykujemy dzisiejsze zwycięstwo – mówiła Iryna Prokopiak reprezentująca barwy lwowskiej Galiczanki.

Skład i bramki Młyny Stoisław Koszalin: Natalia Filończuk, Alexandra Ivanytsia – Karina Bayrak, Nikola Męczykowska 1, Anna Mączka 1, Aleksandra Zaleśny 3, Gabriela Haric 1, Barbara Choromańska, Martyna Koper, Dominika Szynkaruk, Hanna Rycharska 12, Adrianna Nowicka 1, Karolina Szajek 4, Marcelina Polańska 1.

Skład i bramki Galiczanka Lwów: Mariia Poliak, Anna Stadnyk – Olesia Diachenko 7, Anastasiia Tkach, Mariana Markevych 2, Vanessa Lakatosh, Iryna Prokopiak 2, Kateryna Kozak 5, Milana Shukal 5, Diana Dmytryshyn 1, Tetiana Poliak 3.