Niespełna 21-letnia bramkarka MKS AZS UMCS Lublin od nowego sezonu będzie zawodniczką MKS-u FunFloor Lublin. Z Karoliną Osowską rozmawialiśmy o jej sportowym awansie, dotychczasowych sukcesach i planach na przyszłość.

Zwyciężyłaś w plebiscycie na sportowca sezonu AZS UMCS Lublin, wyprzedzając m.in. koszykarskie mistrzynie Polski, czy gwiazdy krajowej lekkoatletyki i pływania. To dla ciebie duże wyróżnienie?

Na pewno czuję się niezwykle doceniona. W końcu w AZS UMCS jest cała plejada świetnych sportowców. Wygląda na to, że cieszę się popularnością wśród kibiców i jest to bardzo miłe. Zaliczyłam kilka udanych spotkań. Do tego doszły, myślę że całkiem niezłe w moim wykonaniu Akademickie Mistrzostwa Polski. To przełożyło się na wygraną w tym plebiscycie.

Za tobą udany indywidualnie sezon. Drużynowo liczyłyście na coś więcej?

Na pewno liczyłyśmy na nieco więcej, niż piąte miejsce w lidze i czwarte w klasyfikacji akademickiej. Moim zdaniem dałyśmy z siebie wszystko. Każda z nas na parkiecie zrobiła tyle, ile mogła. Swoje zrobiły jednak urazy. Liczyłyśmy oczywiście na podium. Na AMPach chciałyśmy zdobyć złoto. Nie wszystko poszło po naszej myśli. Trzeba jednak powiedzieć, że zespół grał fajnie i dziewczyny pokazały się z bardzo dobrej strony.

Największym rozczarowaniem jest brak medalu w AMPach?

Wydaje mi się, że każda z nas tego żałuje najbardziej. Rok wcześniej zdobyłyśmy srebro i apetyty były duże. Miałyśmy w głowach jeden cel i było nim złoto. Fakt, że ostatecznie uplasowałyśmy się poza podium był dla nas bolesny.

Co w zespole zmieniło się po przejęciu drużyny przez Małgorzatę Rolę? Czujesz, że rozwinęłaś się sportowo pod jej okiem?

Na pewno zespół zaliczył nowe otwarcie. Pojawiła się świeżość. W grze, w szatni i naszych głowach. Chyba mogę powiedzieć, że grało nam się lepiej, wygodniej. Nowe plany treningowe zrobiły swoje. Mam wrażenie też, że na nowo odżyła w nas pasja do tego sportu.

Dołączysz do pierwszej drużyny lubelskiego MKS-u. To dla ciebie duże osiągnięcie, ale chyba też wyzwanie.

Wielkie wyzwanie i wielkie wyróżnienie. MKS jest w końcu najbardziej utytułowanym klubem w kraju. Trudno mówić o naszej dyscyplinie, pomijając biało-zielonych. Od kiedy pamiętam, gra w Lublinie była dla mnie marzeniem i poniekąd celem. Sam fakt, że będę częścią tej drużyny i znajdę się wśród tak dobrych zawodniczek, jest dla mnie niesamowicie nobilitujący.

Różnica poziomu sportowego między I ligą, a PGNiG Superligą jest znacząca. Czujesz, że jesteś gotowa na ten skok jakościowy?

Tak. Ciężko na to pracowałam i czuję, że jestem gotowa. Wierzę, że nadszedł moment, w którym mogę faktycznie postawić krok naprzód. Trenowanie w superligowym klubie wymaga poświęcenia większej ilości czasu. Będę więcej trenować w hali. Większa intensywność, więcej taktyki. No cóż… nie mogę się doczekać.

O miejsce w składzie będziesz rywalizować z klubową legendą, czyli Weroniką Gawlik oraz niezwykle utalentowaną Pauliną Wdowiak. Obie są w dobrej formie i mają ugruntowane pozycje w lidze.

W zbliżającym się sezonie chcę przede wszystkim wciąż się rozwijać. Chcę stać się lepszą zawodniczką i jestem pewna, że trenując u boku tak klasowych bramkarek, uda mi się to osiągnąć.

Do Lublina trafiłaś dwa lata temu z Sośnicy Gliwice. Jak z perspektywy czasu oceniasz ten ruch?

Muszę przyznać, że to był trochę przypadek. Oceniam go jednak bardzo dobrze. Lublin to świetne miejsce do sportowego rozwoju. Zdecydowanie było warto.

Już wtedy, w czerwcu 2021 roku tlił się w twojej głowie plan, by zadebiutować w pierwszej drużynie 22-krotnych mistrzyń Polski?

Ten plan był w mojej głowie od zawsze. Gdy tylko pojawiła się opcja, by grać w Lublinie i być bliżej tego pierwszego zespołu, nie wahałam się. Od początku wierzyłam, że to może być moja szansa. Teraz z jednej strony spełniło się moje dziecięce marzenie, a z drugiej wiem, że czeka mnie dużo pracy. Przede mną nowe cele i nowe, bardzo duże wyzwania.

Przed tobą praca z jedną z najbardziej wymagających polskich trenerek, Edytą Majdzińską. Więcej obaw, czy ekscytacji?

Jedno i drugie. Jeszcze nie miałam okazji, by poznać nową trenerkę, ale nie mogę się tego doczekać. Jestem gotowa, by ciężko pracować na swoją szansę.

Zdążyłaś już poznać dziewczyny z pierwszego zespołu?

Tak. Poznałam kilka z nich i muszę powiedzieć, że pierwsze wrażenia mam bardzo pozytywne. Czuć w zespole fajną atmosferę i cieszę się, że będę mogła być częścią tej ekipy.

Wciąż będziesz do dyspozycji trenerki Małgorzaty Roli w pierwszoligowym zespole?

Oczywiście liczę na debiut w Superlidze, ale będę wciąż grała w barwach AZS UMCS. Chcę zachować ciągłość w grze. W pierwszej drużynie tych minut na pewno nie będę miała na początku dużo. Chcę jednak pojawiać się na parkiecie tak często, jak to możliwe.

Gdzie widzisz siebie za trzy, cztery lata?

Na pewno przede wszystkim chciałabym być ważną częścią zespołu z Lublina. Moim marzeniem jest z też debiut w reprezentacji Polski. Gra zagranicą też brzmi kusząco. Chciałabym zobaczyć jak wyglądają klasowe rozgrywki w innych krajach. Obecnie chcę złapać jak najwięcej minut, grając dla biało-zielonych. Zobaczymy, co przyniesie los. Zawsze jednak wiązałam swoją przyszłość wyłącznie z piłką ręczną. Wszystkim dookoła mówiłam o tym od dziecka. Nic w tej kwestii się nie zmieniło i cieszę się, że moje plany nabierają realnych kształtów.

Jak oceniasz zmiany w lubelskim klubie? Sądzisz, że doprowadzą one MKS do powrotu na ligowy tron?

Wydaje mi się, że to jest bardzo prawdopodobne. Nowa trenerka to klasa sama w sobie. Zarząd robi świetną robotę i zespół jest bardzo mądrze wzmacniany. Sądzę, że mamy szansę, by powalczyć o złoto.