Nikola Szczepanik (skrzydłowa MKS URBIS, #13): [co zadecydowało o wyniku?] Przede wszystkim nasza gra w obronie. Bardzo słaba postawa na początku meczu. Dałyśmy się ogrywać jeden na jeden. Wiedziałyśmy, że to są zwodne zawodniczki. No i to zawiodło. Do tego bramka dzisiaj niestety nie pomogła. No i na pewno skuteczność w ataku.

Monika Łęgowska (rozgrywająca MKS URBIS, #97): Na pewno możemy żałować, że tak późno ruszyłyśmy i stanęłyśmy agresywnie w obronie. [dopiero] w ostatnich minutach poprawiła się nasza skuteczność. Nie ukrywamy, że na początku meczu zawodniczki z Kobierzyc mijały nas jeden na jeden, skuteczność też nie była dobra. Z tego wyszła taka przewaga dla rywalek.

Malwina Hartman (rozgrywająca MKS URBIS, #47): My chciałyśmy dzisiaj jednak wygrać, miałyśmy na to chrapkę. No nie udało się. To nie był nasz dzień. Nie wiem czy ręce nam się trzęsły, czy skąd wychodziły te niektóre niewymuszone błędy, ale dzisiaj był niestety dzień Kobierzyc. [plany na najbliższe spotkania?] My mamy w planach jechać po trzy punkty na wyjazdach, u siebie też wygrywać. Cel jest niezmienny, chcemy być w szóstce i do tego dążymy.

Beata Kowalczyk (bramkarka KPR Kobierzyce, #1): Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Nie można powiedzieć, że dziewczyny z Gniezna nie walczyły. Bo naprawdę dzisiaj była duża bitwa. Dopiero w drugiej połowie udało nam się odjechać na dziesięć bramek, ale Gniezno wróciło do gry. Tutaj wszystko jeszcze było możliwe. Ale wygrałyśmy, z tego się najbardziej cieszę. To dla nas bardzo ważne punkty.

Zuzanna Ważna (obrotowa KPR Kobierzyce, #24): Ja uważam, że drużyna z Gniezna jest bardzo dobrym zespołem. Tak jak już wcześniej mówiłam mają bardzo dużo dobrych zawodniczek i posiadają duże umiejętności. My jednak wiedziałyśmy po co tu przyjechałyśmy. Weszłyśmy w mecz powoli, lecz skutecznie. Także cieszę się z wygranej, trzy punkty wracają do Kobierzyc. To jest dla nas najważniejsze.

Marcin Palica (trener KPR Kobierzyce): [Żółto-czarne] Naprawdę się postawiły. My sobie zdajemy sprawę, że drużyna z Gniezna jest w pierwszej czwórce bez dwóch zdań. Tutaj nikt nie rozdaje jeszcze miejsc, bo chyba nie jesteśmy nawet na półmetku rozgrywek, tych spotkań jest jeszcze bardzo dużo. Ja wierzę, że Gniezno podtrzyma swoją świetną formę. Fajnie grają w obronie, jak i w ataku. My do przerwy prowadząc czterema bramkami wiedzieliśmy, że nie jest to koniec meczu. [W Jarosławiu] wygrywaliśmy chyba ośmioma bramkami, a przez ostatnie dwanaście minut nie zdobyliśmy bramki. Więc nas ten mecz nauczył, że gra się do końca, a przede wszystkim trzeba wejść dobrze w drugą połowę. I nam się to udało. Bo było plus cztery do przerwy, dobrze weszliśmy w drugą część spotkania i gdzieś budowaliśmy tę przewagę do dziesięciu [bramek]. Natomiast potem nie wiem, takie rozluźnienie się wkradło, ta przewaga topniała. Natomiast pełen szacunek dla moich zawodniczek, że to dowieźliśmy do końca.

Fot. D. Gandurski / Off Book. Agencja Kreatywna.