Koszaliniankom spadek nie grozi. W najgorszym wypadku zakończą rywalizację na 6. miejscu, ale nie ukrywają, że mają ochotę na więcej. – Przed nami jeszcze sporo grania i chcemy te pozostałe mecze zagrać najlepiej jak potrafimy. Wszystko w nogach, rękach i głowach dziewczyn – zaznaczył Krzysztof Przybylski, trener zespołu Młyny Stoisław Koszalin.

Obecnie zespół z Koszalina znajduje się na 5. miejscu w ligowej tabeli z dorobkiem 23 punktów. Jeśli na koniec sezonu chce zająć wyższe miejsce musi inkasować punkty w większości spotkań, bo różnica między nim, a czwartym aktualnie Urbisem jest spora. Gnieźnieńskie „pszczółki” mają na koncie 34 „oczka” i chociaż jeszcze dwa lata temu były beniaminkiem, to szybko stały się wymagającym rywalem. W tym sezonie dwukrotnie „zbiły” koszalińską ekipę: 26:19 i 30:21. – Do tej pory zespół z Gniezna nam „nie leżał”, ale myślę, że teraz jesteśmy w stanie powalczyć z każdym. Spotkanie drugiej rundy graliśmy po dłuższej przerwie i ten mecz nam nie wyszedł. Przed nami jeszcze dwie rywalizacje z Urbisem i szansa, żeby się zrewanżować – mówił Krzysztof Przybylski.

Spotkanie zaplanowano na niedzielę, 10 marca. Początek gry o godz. 15. Transmisję meczu będzie można śledzić za pośrednictwem portalu emocje.tv.

W pierwszej rundzie nasze szczypiornistki nie radziły sobie najlepiej. Kibice obawiali się raczej „powtórki z rozrywki” w postaci turnieju barażowego niż liczyli na obecność swojego ulubionego zespołu w grupie „mistrzowskiej”. Tymczasem zawodniczki trenera Krzysztofa Przybylskiego pozytywnie zaskoczyły, a o ewentualnym spadku nie ma mowy. Do końca sezonu rozegrają dziesięć spotkań. Ostatnią rundę zaplanowano na weekend 18-19 maja. Co ciekawe, aż do 20 kwietnia Mlyny Stoisław nie zagrają w koszalińskiej hali widowiskowo – sportowej. Przed nimi cztery mecze na wyjazdach, następnie prawie miesięczna przerwa w rozgrywkach i dopiero po tym czasie powrót do rywalizacji przed swoją widownią.

Zmagania w grupie „spadkowej” zakończą się nieco wcześniej, w weekend 20-21 kwietnia.