23 stycznia 2023 roku doszło do zmiany na stanowisku Prezesa Zarządu lubelskiego MKS-u. Na czele Klubu stanął Tomasz Lewtak. Z nowym sternikiem biało-zielonych rozmawialiśmy o jego drodze zawodowej, planach i najbliższych celach.

Jaka jest wizja MKS-u Prezesa Tomasza Lewtaka?

Wiadomo, w jakim mieście i w jakim klubie przyszło mi pełnić tę zaszczytną funkcję. Przede wszystkim chcę powrotu MKS FunFloor Lublin na tron. Z pewnością nie interesuje mnie „tylko” Mistrzostwo Polski. Nie złożę jednak już dziś obietnicy (choć bardzo bym chciał), że MKS będzie za dwa, trzy lata walczył w Lidze Mistrzyń – choć będziemy do tego dążyć. Nie mam w zwyczaju składania pustych obietnic. Potrzebuję czasu na określenie realnych celów krótko i długofalowych.

Jaki więc jest główny cel?

Na pewno celem jest progres. Mam tu na myśli znaczący postęp. Dotyczyć on ma organizacji samego klubu, biura, spraw sportowych i wielu innych kwestii związanych z funkcjonowaniem MKS-u. Każdy szczegół ma znaczenie. Od wewnętrznej organizacji, przez współpracę ze sponsorami, relacje z kibicami, którzy niosą do góry ten zespół, aż do poziomu odnowy biologicznej i skautingu. Wszystko składa się na efekt, który widzą kibice podczas meczu. O ten końcowy rezultat będziemy dbać. Proszę jedynie o zaufanie. Wierzę, że wspólnie z Sabiną Włodek, krok po kroku dojdziemy do tego najważniejszego elementu, czyli satysfakcji kibiców z efektu końcowego.

Nie jest pan w świecie lubelskiego sportu postacią anonimową. Nakreślmy jednak kibicom drogę obecnego Prezesa biało-zielonych.

To droga spełniania marzeń, od zawodnika piłki ręcznej do prezesa Związku i Klubu. W wieku dziesięciu lat zacząłem grać w piłkę ręczną w puławskich Azotach. Tam przeszedłem całą ścieżkę. Grałem w młodzikach, juniorach młodszych, juniorach i II zespole seniorów. Miałem przyjemność bycia częścią składu ekstraklasowego, w pierwszym sezonie występów Azotów na najwyższym poziomie rozgrywkowym w kraju. Znajdował się tam także m.in. Michał Szyba. M.in. razem z nim znajdowaliśmy się w gronie najmłodszych zawodników ówczesnego zespołu z Puław. Był również krótki epizod w Kadrze Polski juniorów.

Później był Lublin

Gdy rozpocząłem studia w Lublinie, występowałem w klubie AZS UMCS. Grałem głównie w drugiej lidze. Motorem napędowym mojej kariery zawodowej był projekt „Gra o Lublin”, którego pomysłodawczynią była moja ówczesna narzeczona, a dzisiaj żona, Karolina. Było to na tamten czas niespotykane w Lublinie przedsięwzięcie, które pomogło nam rozwinąć się organizacyjnie, promocyjnie i przede wszystkim sportowo. Awansowaliśmy do pierwszej ligi z pierwszego miejsca. Po gorzkim dla zespołu sezonie w I lidze zakończyłem sportową przygodę z piłką ręczną, by skupić się na pracy.

Pracy organizacyjnej w sporcie. Dodajmy, że z sukcesami.

Dzięki Klubowi AZS UMCS znalazłem się w Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej, w Biurze Sportu uczelni. Równocześnie pełniłem funkcję członka Zarządu Klubu. Szybko zyskałem zaufanie Prezesa i zostałem Pełnomocnikiem, a następnie Wiceprezesem Klubu. Tam wykonaliśmy kilka ciekawych misji powierzonych przez Rektora UMCS i Pana Prezydenta Krzysztofa Żuka, w tym budowa drużyny koszykarskiej kobiet na najwyższym poziomie. W 2016 roku zdobyliśmy dzięki temu Puchar Polski. W tym czasie byłem częścią zespołu, który zbudował stabilną pozycję w Energa Basket Lidze Kobiet. Powstała też mocna sekcja pływacka, czy lekkoatletyczna, która zdobywała tytuły Mistrzowskie. Jeszcze w trakcie pracy w Klubie, dostałem możliwość działania w ramach Lubelskiego Związku Piłki Ręcznej. Tam od 2017 roku byłem Wiceprezesem, a od 2022 roku jestem już Prezesem. Uznałem, że moje zadanie zostało wykonane i zakończyłem swoją pracę w AZS UMCS. Po otrzymaniu propozycji pracy w MOSiR „Bystrzyca”, jako Kierownik Działu zajmowałem się m.in. współpracą z Wydziałem Sportu Urzędu Miasta Lublin i klubami naszego miasta. Dziękuję wszystkim, których spotkałem na swojej drodze i którzy dając mi szansę, wpłynęli na mój rozwój.

Po zakończeniu kariery zawodniczej nie pojawiał się pomysł, by zająć się pracą szkoleniową?

Co prawda mam uprawnienia i prowadziłem nawet przez rok grupę dzieci, ale nigdy nie czułem, że mógłbym zostać trenerem. Zawsze ciekawiła mnie praca przy sporcie na poziomie organizacyjnym, marketingowym. Byłem zainteresowany funkcjonowaniem klubu od środka. Naturalnie w tę stronę podążyła ścieżka mojej kariery. Zająłem się tymi sprawami i robię to do dziś.

Z pewnością dużym sukcesem lubelskiego środowiska piłki ręcznej, w tym MKS i LZPR jest powstanie w Lublinie Szkoły Mistrzostwa Sportowego ZPRP. Tam należy upatrywać przyszłości biało-zielonych?

Na pewno dzięki temu, że jest w Lublinie Szkoła Mistrzostwa Sportowego ZPRP mamy na wyciągnięcie ręki najlepiej wyszkolone zawodniczki w Polsce. Specyfika działania SMS-u jest jednak taka, że są tam zawodniczki z innych klubów. My musimy wykorzystać fakt, że są w naszym mieście. Musimy szukać korzyści z tego płynących. Od tego mamy w szkole Izabelę Puchacz, która pełni funkcję Zastępcy Dyrektora ds. sportowych i musimy szukać korzyści, wynikających z tego układu.

Oczekiwania od lubelskiego klubu są wysokie. Nie było obaw z tym związanych przed objęciem stanowiska Prezesa Zarządu?

Ja bym to nazwał motywacją. To kwestia motywacji pozytywnej. Nie mam obaw. Oczywiście zauważam ryzyka. Bardziej jednak mnie to motywuje, niż martwi. Sprostanie oczekiwaniom traktuję jak wyzwanie. Wyzwanie i misję, którą mam zamiar wykonać.

Możemy się spodziewać rewolucji?

Moim celem jest zrównoważony rozwój. Ewolucja z elementem pozytywnej rewolucji. Muszę jednak najpierw wspólnie z Wiceprezes Sabiną Włodek przyjrzeć się każdemu trybikowi. Przeanalizować działanie każdego elementu. Być może niektóre należy poprawić, a inne wymienić. Być może część z nich funkcjonuje dobrze i nie trzeba zmieniać nic. Na pewno więc nie będzie to rewolucja w negatywnym znaczeniu. Chcemy dokonać pozytywnych zmian i osiągnąć oczekiwane rezultaty.

Na przestrzeni ostatnich dwóch sezonów drużyna została mocno przebudowana. Jak pan ocenia tę rewolucję?

Ocenianie działań mojego poprzednika byłoby nieeleganckie. Wczoraj rozpoczęliśmy nowy rozdział pracy nad tym, by MKS wrócił tam, gdzie jest jego miejsce, czyli na szczyt.

Sztab szkoleniowy ma poparcie nowego Prezesa?

Z trenerem Piotrem Dropkiem znam się długo. Podobnie jak ja pochodzi z Puław. Obecnie jednak jesteśmy na innych płaszczyznach zawodowych, w innym mieście, więc sentymenty odkładam na bok. Moją rolą jest wyciągnięcie słusznych wniosków. Wniosków, które sprawią, że ten klub zaliczy znaczący progres.

Zmiany przyjdą wraz z nowym sezonem?

Zmiany trwają. Pracujemy tu i teraz. O nowym sezonie zaczęliśmy już rozmawiać. Jest jednak zbyt wcześnie, by o czymkolwiek informować. Odbyłem już pierwsze rozmowy z załogą administracyjną Klubu, sztabem szkoleniowym. Spotkałem się również z pierwszą drużyną. Potrzebuję czasu, by zorientować się we wszystkich sprawach i wykonać właściwe ruchy. Wiem natomiast, że myśląc o przyszłym sezonie, tego czasu nie ma zbyt wiele.