Piłkarki ręczne Startu przegrywały z Piotrcovią Piotrków Trybunalski różnicą sześciu bramek. Elblążanki stanęły jednak na wysokości zadania, odrobiły straty z nawiązką i pokonały rywalki 30:28.

Spotkanie w Elblągu było bardzo ważne dla obu ekip, obie walczą o grę w grupie mistrzowskiej. Start przystąpił do potyczki w bardzo okrojonym składzie, w protokole meczowym znalazło się zaledwie dwanaście zawodniczek, w tym użyczona z Varsovii Aleksandra Wiśniewska. Po stronie Piotrcovii znalazło się trzynaście nazwisk.

Wynik meczu otworzyła Paulina Stapurewicz, która po interwencji Małgorzaty Ciąćki, podwyższyła na 2:0. Rozgrywająca Startu od pierwszych minut wzięła na siebie ciężar zdobywania bramek i rzuciła pięć goli z rzędu dla swojej drużyny. Przyjezdne swoje pierwsze trafienie zanotowały w 3. minucie spotkania, potem już regularnie trafiały do siatki. W 9. minucie rzut karny wykorzystała Joanna Waga i tablica wyników wskazywała 5:5. Od 11. minuty parkiet należał do piotrkowianek, które zdobyły cztery bramki z rzędu, głównie po stratach elblążanek i kontratakach Joanny Gadziny. Podopieczne Agaty Cecotki utrzymywały dwu-trzybramkowe prowadzenie, a po przechwycie i golu Lucyny Sobeckiej odskoczyły na 15:11. Co prawa gospodyniom udało się zniwelować straty do dwóch trafień, jednak rywalki zaraz znów były na plus cztery. W 29. minucie indywidualną akcją popisała się Matylda Milewczyk i MKS osiągał najwyższe w tym meczu prowadzenie. Zespoły udały się na przerwę przy wyniku 14:19.

Początek drugiej odsłony zawodów to gra bramka za bramkę, piotrkowianki a dokładnie Joanna Waga nie myliła się z linii 7. metra i to ona była autorką trzech kolejnych trafień dla MKS. Gdy na ławkę kar powędrowała Lucyna Sobecka, piłkę do pustej bramki posłała Małgorzata Ciąćka, a przechwyt i kontrę zanotowała Weronika Weber. Elblążanki walczyły o odrobienie strat, jednak piotrkowianki kontrolowały wynik i w 46. minucie znów odskoczyły na pięć bramek. Gdy elblążankom udało się zniwelować straty do trzech goli, o przerwę poprosiła Agata Cecotka. W ostatnich minutach meczu jej podopieczne popełniały błędy w ataku, a Start niwelował dystans, by pięć minut przed końcową syreną doprowadzić do wyrównania po 27. Chwilę później gospodynie wyszły na prowadzenie. W ostatnich akcjach oba zespoły grały nerwowo, notowały liczne straty, jednak do podopieczne Romana Monta były krok bliżej końcowego zwycięstwa. Piotrkowianki miały szansę na remis jednak sędziowie odgwizdali faul ofensywny i przy piłce były miejscowe. Sześć sekund przed syreną kończącą mecz czerwoną kartkę ujrzała Karolina Mokrzka, a Startowi przyznano rzut karny. Ten na gola zamieniła Agnieszka Wiśniewska i EKS zwyciężył 30:28.

Joanna Waga – Tak się nie powinno przegrywać. Na początku meczu w obronie grałyśmy biernie, słabo, zespół Startu zdobywał łatwe bramki. Potem poukładałyśmy obronę, wszystko dobrze szło. Miałyśmy mecz pod kontrolą, dobrze się wszystko układało, w ataku grałyśmy mądrze. To nie pierwszy mecz, gdzie przeciwnik odrabia dwie bramki i nam zaczynają się trząść ręce i zaczynamy popełniać proste błędy.

Roman Mont – Do przerwy przegrywaliśmy pięcioma bramkami. W przerwie powiedziałem zawodniczkom, że gramy dobrze w obronie i w ataku, a detale decydowały o tym, że Piotrków rzucił nam bramki z kontry. W drugiej połowie wyeliminowaliśmy te błędy, poprawiliśmy grę w obronie, nie robiliśmy głupot w ataku, graliśmy konsekwentnie.

EKS Start Elbląg – MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski 30:28 (14:19)

Start: Ciąćka 1- Weber 8, Wiśniewska 6, Stapurewicz 5, Pahrabitskaya 5, Grabińska 4, Głębocka 1, Bancilon, Kuźmińska, Tarczyluk, Owczarek, Stefańska.

Piotrcovia: Suliga, Sarnecka – Waga 11, Gadzina 4, Sobecka 3, Mielewczyk 3, Królikowska 3, Mokrzka 2, Schneider 1, Radushko 1, Grobelna, Szczepanek, Trbovic.