Czas na pierwszy mecz sezonu 2023/2024 ORLEN Superligi Kobiet w lubelskiej hali Globus. Szczypiornistki MKS-u FunFloor Lublin przed własną publicznością zmierzą się z Galiczanką Lwów.

Mecz na Globusie zamknie pierwszą serię spotkań nowego sezonu ORLEN Superligi Kobiet. Drużyny z Lublina i ze Lwowa pozostają jedynymi zespołami bez rozegranego meczu. Sezon otworzyło 5 września spotkanie w Gnieźnie. Szczypiornistki MKS-u PR Urbis Gniezno mierzyły się z KGHM MKS Zagłębiem Lubin. Goście nie dali szans gnieźnieńskim „Pszczółkom”. Mistrzynie Polski rozpoczęły rozgrywki wygraną 35:16. 

– Na pewno liga będzie ciekawa. Zagłębie niczym nie zaskoczyło. Było wiadomo, że zacznie z wysokiego „C”. Zarówno oni, jak i my dokonaliśmy wzmocnień. Przepracowali swój okres przygotowawczy. Liga zweryfikuje. Zagłębie nas niczym nie przestraszyło i niczym nas nie przestraszy – zapewnia trenerka MKS-u, Edyta Majdzińska. – Na tle Gniezna Zagłębie wyglądało dobrze. Trzeba jednak przyznać, że gospodynie wypadły słabo – zauważa natomiast Romana Roszak.

– Na pewno ten wysoki wynik z Gniezna zrobił jakieś wrażenie w całym świecie krajowej piłki ręcznej. My jednak koncentrujemy się na własnej grze i najbliższym rywalu, czyli Galiczance. Chcemy zagrać jak najlepiej. Trenerka ma na to plan, a my chcemy go zrealizować. Jeśli nam się to uda, to myślę, że dorównamy niespodziance, jaką sprawiło Zagłębie – mówi Dominika Więckowska. – Z Zagłębiem będziemy się porównywać w bezpośrednim starciu, a nie korespondencyjnie. Skupiamy się na sobie. Zagłębie gra swoje, a my swoje. Gdy staniemy naprzeciwko siebie, będziemy mieli konkretne porównanie – dodaje Oktawia Płomińska.

Dobrze w sezon weszły też ekipy z Piotrkowa Trybunalskiego i Kobierzyc. Piotrcovia pokonała 36:24 beniaminka z Kalisza, a KPR Gminy zwyciężył na własnym parkiecie 33:27 z EKS Startem Elląg. Do rozstrzygnięcia starcia Młyny Stoisław Koszalin – Handball JKS Jarosław konieczne było rozegranie serii rzutów karnych, w których lepsze okazały się gospodynie z zachodniopomorskiego.

Lubelski MKS mierzył się już z lwowską Galiczanką w okresie przygotowawczym. Biało-zielone pokonały ekipę z Ukrainy 33:25 na zakończenie towarzyskiego turnieju w słowackich Michalovcach. – To był dla nas dobry sprawdzian przed pierwszą kolejką Superligi. W jej ramach zmierzymy się właśnie z Galiczanką. To były nasze przygotowania pod to starcie i sądzę, że dobrze sobie z nimi poradziłyśmy – mówiła wówczas Paulina Masna. – Mamy swoje założenia na mecz. Chcemy realizować swoje cele. Najważniejsze są trzy punkty, niezależnie od tego z kim gramy. Każdego rywala traktujemy z identyczną motywacją – tłumaczy dziś rozgrywająca. 

– Zderzyłyśmy się z Galiczanką podczas turnieju na Słowacji. Odeszły od nich dwie dziewczyny do Kobierzyc. Można więc powiedzieć, że trochę je to osłabiło. Przedsezonowe mecze jednak nie oddają w stu procentach dyspozycji, jaką dana drużyna będzie prezentować w trakcie sezonu. Każdy zespół w danym okresie jest na innym etapie przygotowań. Ten mecz będzie zupełnie inny, niż nasz sierpniowy sparing – dodaje Dominika Więckowska.

Drużynę ze Lwowa po zakończeniu ubiegłego sezonu opuściły dwie zawodniczki. Anastasiya Melekestseva i Viktoriia Saltaniuk zasiliły szeregi KPRu Gminy Kobierzyce. Nie oznacza to jednak, że Galiczanka będzie w tym sezonie słabsza, niż w ubiegłym. Lwowianki pokazały to chociażby w ostatnim meczu o Superpuchar Ukrainy, w którym pokonały Użhorod Karpaty 34:27 i po raz szósty sięgnęły po to trofeum. 

22-krotne mistrzynie Polski czterokrotnie w kampanii 2022/2023 okazały się lepsze od szczypiornistek ze Lwowa. Te jednak udowodniły swoją postawą, że są w stanie rywalizować na bardzo wysokim poziomie. Ekipa z Ukrainy w minionym sezonie przebojem wdarła się do Superligi Kobiet. Po fazie zasadniczej zawodniczki Galiczanki awansowały do grupy mistrzowskiej i tam zajęły ostatnie (szóste) miejsce, a liderka zespołu – Diana Dmytryshyn została najskuteczniejszą zawodniczką rozgrywek.

– Na pewno Galiczanka to zespół niewygodny i walczący do samego końca. Szczypiornistki ze Lwowa pokazały to już w ubiegłym sezonie – przyznaje bramkarka MKS-u, Weronika Gawlik. – Znamy atuty Galiczanki. Fajna lewa ręka. Środkowa, która dobrze rozgrywa piłkę. Przyłożymy się, przeanalizujemy. Wierzę, że dziewczyny nie zawiodą – tłumaczy kontuzjowana wciąż Romana Roszak. – Dla nas najważniejsze jest, by trzy punkty zostały w Lublinie. Nie ważne, iloma bramkami wygramy, bo można przecież przegrać jednym golem i zostać bez punktów. Liczy się zwycięstwo – dodaje Aleksandra Tomczyk.

W zespole z Lublina zmian nie brakuje. W drużynie wicemistrzyń Polski pojawiło się siedem nowych zawodniczek. Najbardziej istotną zmianą wydaje się jednak ta na stanowisku trenera. – Jak mawia klasyk, liga nas zweryfikuje. Tak naprawdę dowiemy się, w którym jesteśmy miejscu w okolicach maja. Mi się bardzo podoba styl gry, który prezentuje zespół. Wiedziałem, w którą strone będzie zmierzać Pani trener Edyta Majdzińska. Spodziewaliśmy się, czym będzie skutkować jej praca w naszym klubie. Zaskoczeń nie ma. Cieszę się z tego, co jest wdrażane. Niestety zdarzyły się rzeczy, których nie mogliśmy uniknąć. Mam tu na myśli kontuzje Aleksandry Olek i Sary Kovarovej. Pani trener znalazła jednak alternatywy w kontekście zagrywek i stylu gry. Edyta Majdzińska prezentuje imponujący etos pracy. Potwierdzą to wszystkie osoby zebrane wokół zespołu, w tym sztab i zawodniczki. Imponuje mi jej styl i sposób pracy. To, że widzimy się prawie codziennie rano w pracy w biurze. Często rozmawiamy i wierzę, że tym sposobem możemy zbudować cos wielkiego – chwali współpracę z nową trenerką prezes MKS Lublin S.A., Tomasz Lewtak.

Rezultaty osiągnięte przez zespół z Lublina w niezwykle pracowitym okresie letnim mogą nastrajać pozytywnie. Za biało-zielonymi kilkanaście sparingów z klasowymi zespołami. Większość z nich lublinianki zwyciężyły. – Za nami bardzo ciekawy i wymagający okres przygotowawczy. Pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem, który bardzo chce się rozwijać. Taki jest nasz cel. Graliśmy z wieloma drużynami z całej Europy. Postawiliśmy sobie wysokie wymagania. Wszystko po to, by zespół prezentował się w tym sezonie jak najlepiej – podsumowuje trener Majdzińska.

Od ostatniego meczu ligowego w lubelskiej hali Globus minęły cztery miesiące. Lublinianki przyznają, że stęskniły się za atmosferą lubelskiej hali, za kibicami i emocjami związanymi z walką o punkty dla najbardziej utytułowanego w Polsce klubu piłki ręcznej kobiet. – Od maja czekamy, by wrócić na ligowy parkiet. By zagrać ponownie przed naszymi kibicami. Po pierwsze chcemy się z nimi dobrze przywitać, a po drugie sprawić im i nam powody do radości. Cała drużyna odlicza godziny do wtorkowego meczu – zapewnia Dominika Więckowska.

– Nie możemy się już doczekać pierwszego meczu. Za nami ciężki okres przygotowawczy. Jako drużyna czujemy się coraz lepiej. Rozegrałyśmy wiele sparingów. Dzięki temu jesteśmy zgrane. Doszlifowałyśmy przed startem sezonu każdy element. Z zawodniczkami ze Lwowa mierzyłyśmy się w ramach przedsezonowych gier kontrolnych. Mamy materiał do analizy i dobrze się przygotujemy. Cieszymy się, że pierwszy mecz rozegramy u siebie. W naszym domu, przed własną publicznością, w naszej hali, z naszymi kibicami. To na pewno jest dla nas ogromny plus. Chcemy sprawiać radość kibicom i być po każdym meczu zadowolone z siebie samych oraz całego zespołu – deklaruje nowa kapitan zespołu z Lublina, Daria Szynkaruk.

– To przede wszystkim jest mecz, który gramy u siebie w domu. Bardzo się cieszę, że będziemy mogły zacząć ten sezon w lubelskiej hali. Każdy rywal jest wymagający i przed każdym spotkaniem musimy się maksymalnie koncentrować, by realizować wszystkie przedmeczowe założenia – kończy trenerka biało-zielonych, Edyta Majdzińska.

Mecz pierwszej serii spotkań ORLEN Superligi Kobiet MKS FunFloor Lublin – Galiczanka Lwów zaplanowano na wtorek 12 września. Początek o godzinie 18:00. Bilety dostępne na portalu EVENTIM.pl i w kasie hali Globus przed meczem. Transmisję „na żywo” przeprowadzi Polsat Sport News.