Arged Rebud KPR Ostrovia przystąpiła do meczu podbudowana pewnym wyjazdowym zwycięstwem w Legionowie. Zagłębie było podrażnione czterema przegranymi z rzędu. W pierwszej połowie spotkania można było zauważyć, że to przyjezdni są bardziej skupieni na grze po obu stronach boiskach. Defensorzy bardzo dobrze pomagali bramkarzowi – Marcinowi Schodowskiemu. W ataku niewidoczny był Paweł Krupa, więc odpowiedzialność za zdobywanie bramek wzięli na siebie inni gracze, przede wszystkim Piotr Rutkowski i Danylo Hlushak. To po ich bramkach w 15 minucie spotkania Zagłębie prowadziło 9:5. Ostrovia w ataku jeśli dochodziła do pozycji, rzucała obok bramki Schodowskiego. Goście w pewnym momencie prowadzili już nawet 16:8. Na przerwę schodzili prowadząc 16:10.

I kiedy wydawało się, że po pięknej bramce Łukasza Gieraka na otwarcie drugiej połowy gospodarze ruszą do odrabiania strat, to Zagłębie kontynuowało swoją konsekwentną grę w obronie i w ataku. Rozgrzany był nadal Marcin Schodowski, odbijając kolejne rzuty ostrowian. Ci co prawda po kwadransie gry w drugiej połowie potrafili zbliżyć się na trzy bramki różnicy (18:21), ale to na niewiele się zdało. Przyjezdni przez blisko 60 minut sprawiali wrażenie, jakby kontrolowali losy spotkania. Kluczowa dla losów meczu okazała się podwójna udana interwencja Damiana Procho, po której KPR mógł zbliżyć się nawet na dwa gole. Co prawda ta sztuka udała się chwilę później po bramce Ksawerego Gajka, ale gospodarzom w końcówce znów zabrakło skuteczności, a przede wszystkim sił, żeby odrobić straty. W newralgicznych momentach bardzo ważnymi postaciami w zespole gości byli rozgrywający – Mateusz Drozdalski i Jakub Moryń, którzy potrafili uspokoić poczynania zespołu.  Zagłębie wygrało w 3mk Arenie Ostrów .