W pierwszym meczu z Chorwatami, który odbył się w Puławach 28 sierpnia, zwycięstwo odnieśli gospodarze. Choć początek pierwszej połowy nie należał do najłatwiejszych, puławianie wygrali 29:21 i przed rewanżowym pojedynkiem mają osiem bramek zaliczki.

W sporcie nie ma takiej różnicy bramkowej, której nie dałoby się odrobić. Na pewno jest to spora zaliczka, aczkolwiek jeśli nie wyjdziemy na ten mecz skoncentrowani i waleczni, to możemy go przegrać. Absolutnie nie czujemy się, jakbyśmy byli już w kolejnej rundzie. Musimy udowodnić, że jesteśmy lepsi na boisku. Lecimy do Chorwacji, żeby wygrać i pokazać, że zwycięstwo w Puławach nie było przypadkiem – mówi Wojciech Gumiński, skrzydłowy Azotów.

Przed meczem inaugurującym rozgrywki w EHF Lidze Europy szczypiorniści Azotów-Puławy nie mieli zbyt wielu informacji o swoich najbliższych rywalach. Po pojedynku w Puławach i dogłębnym przeanalizowaniu meczu zawodnicy wiedzą już o wiele więcej o drużynie przeciwnej. Wiedzą także, jakie elementy powinni poprawić w swojej grze. Dzięki pozyskanej wiedzy przygotowania do rewanżu były dużo łatwiejsze.

Mieliśmy analizę wideo z naszego meczu, wiemy co musimy poprawić, żeby zagrać jeszcze lepsze spotkanie i na co zwrócić uwagę w obronie i ataku. Największą rzeczą na której trzeba się skupić jest to, że będzie to naprawdę ciężki teren. Chorwaci znani są z tego, że u nich gra się bardzo ciężko. Nie wiem w jakiej ilości przyjdą kibice na trybuny, nie wiem jakie są tam obostrzenia, ale wiem, że będzie bardzo gorąco i bardzo głośno. Musimy skupić się nad tym, by nasze głowy były na parkiecie, a nie poza nim. Jedziemy tam zagrać bardzo dobre spotkanie i zwyciężyć z MRK Sesvete – dorzucił Antoni Łangowski, rozgrywający Azotów-Puławy.

Rewanżowy pojedynek z MRK Sesvete odbędzie się w sobotę, 4 września w hali Gimnazija Sesvete w Chorwacji.