Energa MKS Kalisz to aktualnie jedenasta siła ORLEN Superligi, natomiast Arged Rebud KPR Ostrovia dzięki ostatnim dwum wygranym z rzędu zajmuje siódme miejsce w tabeli. W meczach derbowych nie ma to jednak żadnego znaczenia. Tym bardziej, że gospodarz sobotniego spotkania po zmianie trenera gra inaczej, a co najważniejsze – lepiej.

Przed meczem jest 0:0. Ja mam tylko nadzieję, że nasi wspaniali kibice znów dopiszą i będą głośniejsi niż przed rokiem. Chciałbym, żebyśmy dobrze rozegrali taktycznie to spotkanie i wytrzymali fizycznie, bo jakby nie było Kalisz miał trochę więcej czasu na odpoczynek, a my rozegraliśmy jeden mecz więcej w tym czasie. Jedziemy tam po trzy punkty, będziemy walczyli, bo chcemy zagrać lepiej, niż rok temu, kiedy tak na dobrą sprawę sami oddaliśmy wygraną gospodarzom. Myślę, że zwycięstwo jest jak najbardziej w naszym zasięgu – mówi trener Arged Rebud KPR Ostrovia – Maciej Nowakowski.

W zeszłym sezonie obie drużyny spotkały się w Kaliszu już w 2. serii Superligi. Ostrowianie byli wówczas bardzo blisko wygranej. To jednak rywal w samej końcówce przechylił szalę na swoją stronę. W rewanżu Ostrovia była już lepsza, prowadząc przez cały mecz. Na koniec sezonu to biało-czerwoni byli także wyżej w tabeli. Od tamtego czasu jednak wiele się zmieniło. W Kaliszu pojawił się m.in. trener Rafał Kuptel, który odmienił grę drużyny. – Trener Kuptel postawił na mocnych zawodników w obronie, bo gra w środku Biernacki z Mateuszem Kusem i bardzo dobrze w tym układzie funkcjonują i przeciwstawiają się wymagającym rywalom. Grają na pewno lepiej, większą ilością zawodników, co jest też ich dużym plusem w ostatnim czasie. Przez to wytrzymują duże tempo przez 60 minut. My z kolei musimy zagrać skuteczniej. Przywołam tutaj mecz z Gdańskiem, kiedy przestrzeliliśmy za dużo rzutów sam na sam z bramkarzem. W derbach to po prostu nie przejdzie – tłumaczy Marek Szpera, rozgrywający Ostrovii.

Od momentu kiedy pracę w klubie z Kalisza rozpoczął Rafał Kuptel, do drużyny dołączyło kilku zawodników, m.in. reprezentant Polski Krzysztof Komarzewski, Dawid Molski czy Jakub Antolak z Puław, co sprawiło, że siła rażenia Energi jest zupełnie inna. – To jest kompletnie inny zespół niż rok temu, mają też nowego trenera, więc musimy nastawić się na ciężką przeprawę. To jednak już końcówka I rundy i każdy z nas śledzi poczynania rywali. Wiemy jak gra zespół z Kalisza. Znamy ich mocne i słabe strony, podobnie jak oni nasze, więc trudno mówić tutaj o zaskoczeniu – dodaje Łukasz Gierak.

Trenerzy obu drużyn nie mają również wątpliwości, że o końcowym wyniku zdecyduje gra w defensywie oraz przestoje, które w ostatnim czasie zdarzają się jednym i drugim. Ostrovia miała taki w starciu z Wybrzeżem, Energa MKS przespała końcówkę spotkania w Puławach. – To będzie podstawa. Wygra zespół, który będzie solidniejszy. Wydaje mi się, że będzie to mecz bardzo defensywny, bardzo defensywny, gdzie wszyscy będą naładowani energią. Ten kto zachowa więcej zimnej krwi w newralgicznych momentach, ten będzie cieszył się z wygranej – twierdzi Kamil Adamski, były gracz drużyny z Kalisza, aktualnie reprezentujący Ostrovię.

Pomiędzy zawodnikami jednej i drugiej drużyny nie ma żadnych niesnasek, jest wzajemny szacunek i sympatia. Wielu z nich utrzymuje kontakt poza boiskiem. W sobotę jednak przyjaźń odejdzie na drugi plan. W obu drużynach jest także kilku zawodników, którzy są w ostatnich tygodniach na fali wznoszącej, ale to są derby, co nie znaczy, że i tym razem będą odgrywać pierwszoplanowe role. – Każdy mecz jest dla nas ciężki, ale tutaj dochodzi ten bagaż emocjonalny. Przygotujemy się jak do każdego innego rywala, co nie zmienia faktu, że widzimy ich mocne strony, tak jak chociażby obecni kadrowicze, czyli Przemysław Urbaniak czy Ksawery Gajek. Są pewnymi punktami zespołu i na pewno zwrócimy na nich uwagę – wyjaśnia Piotr Krępa, obrotowy Energi MKS Kalisz.

Emocjonalny bagaż, o którym wspomina Piotr Krępa w zeszłym roku poczuli szczypiorniści, którzy wcześniej nie mieli okazji grać w derbach wielkopolski. Sam fakt, że długo przed pierwszym gwizdkiem sędziów hala w Kaliszu będzie wypełniona kibicami wpływa na rangę tego spotkania. – Dochodzi tutaj presja kibiców, którzy dopingują jednej i drugiej drużynie. Tak było przed rokiem, kiedy spora grupa kibiców z Ostrowa Wielkopolskiego przyjechała do Kalisza. Przecież każdy w tym meczu chce wygrać, żeby później spojrzeć w internecie, która z drużyn wiedzie prym w Wielkopolsce, prawda? – kończy Konrad Pilitowski, zawodnik gospodarzy sobotniego meczu. Dlatego do Kalisza, podobnie jak przed rokiem wybiera się liczna grupa kibiców z Ostrowa Wielkopolskiego, która stanie za bramką swojej drużyny i będzie zdzierać gardło, żeby pomóc swojej drużynie.