Mecz w 1. minucie otworzył bramką Krzysztof Komarzewski. W 3. minucie odpowiedział trafieniem dla Ostrovii Kamil Adamski, jednak szybko odpowiedział Miłosz Bekisz. Po 10 minutach gry na tablicy widniał remis 4:4. Gra wyrównana była do 18. minuty, wtedy do głosu doszli gospodarze. W 20. minucie po bramce Bartosza Kowalczyka MKS wyszedł na prowadzenie 9:7. Gospodarze kontynuowali dobrą grę i pierwszą połowę zakończyli trzybramkowym prowadzeniem 14:11.

W drugą część spotkania lepiej weszli gospodarze. Po dwóch bramkach Matiji Starcevica w 32. minucie było 16:11. Energa MKS szedł za ciosem i wykorzystywał swoje sytuacje. Po bramce Miłosza Bekisza w 39. minucie na 19:12 o czas poprosił Kim Rasmussen. Porady Duńczyka jednak na niewiele się zdały i trzy minuty później, przy stanie 21:13 znów musiał poprosić o czas. W ostatnim kwadransie mecz nieco się wyrównał, jednak gospodarze cały czas kontrolowali boiskowe poczynania. Na 5 minut przed końcem Energa MKS Kalisz prowadził ośmioma bramkami, a kaliska Arena eksplodowała. Goście z Ostrowa zdołali nieco zniwelować stratę. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 27:22

Teraz Energa MKS Kalisz w meczu o 5. miejcie zmierzy się w Puławach z Azotami. Natomiast Ostrovia w walce o 7. miejsce podejmie we własnej hali MMTS Kwidzyn.