To niezwykłe, że tak mocna zazwyczaj ekipa przez tyle lat lądowała poza podium. Przecież od awansu do PGNiG Superligi w 2011 roku przez kolejne jedenaście sezonów (do 2021/22) Ślązacy ani razu nie skończyli rozgrywek poniżej szóstej pozycji! A jednak oprócz 2014 i 2020 roku zawsze znajdował się ktoś lepszy na finiszu – w tym okresie brąz zgarniały głównie Azoty Puławy (6 razy), ale także Stal Mielec, MMTS Kwidzyn i Gwardia Opole.

W tym sezonie to się miało zmienić. Prezes Bogdan Kmiecik rzucił wyzwanie Azotom-Puławy i poważnie wzmocnił zespół. Jeszcze wiosną doszli Ukraińcy Dmytro Artemenko i Dmytro Ilchenko, a latem przyjechały do Zabrza m.in. takie asy, jak król strzelców rozgrywek 2020/21 Rennosuke Tokuda, były reprezentant Polski Piotr Wyszomirski czy jeden z najlepszych ligowych snajperów Patryk Mauer.

Wzmocniono też sztab szkoleniowy – do Zabrza wrócił Patrik Liljestrand, który w 2014 roku poprowadził drużynę do historycznego brązowego medalu. Tym razem Szwed miał zostać asystentem Marcina Lijewskiego, ale szybko zastąpił go na stanowisku głównego trenera Górnika. Jak szybko? Po… pierwszej kolejce! Wcześniej zabrzanie w kuriozalny sposób odpadli z Ligi Europejskiej, potem przegrali z Orlenem Wisłą Płock i prezes Kmiecik Lijewskiego zwolnił. Wtedy wszyscy – a najbardziej Lijewski – byli w szoku, ale czas pokazał, że to była… znakomita decyzja, bo Górnik ostatecznie zdobył brązowy medal, a pan Marcin spełnił swoje wielkie marzenie i objął reprezentację Polski.

Trzeba przyznać, że zabrzanie pod wodzą Szweda prezentowali przez cały sezon równą formę. Oczywiście, przytrafiały im się wpadki (32:38 z Azotami, 24:25 z Argedem KPR Ostrovią), ale większość spotkań wygrywali w sposób niepodlegający dyskusji.

Duży w tym udział miała silna obsada bramki, w której pierwsze skrzypce grał Wyszomirski, prawdziwy postrach rywali przy rzutach karnych. Obronił ich aż 15, co stanowi niesamowite 42 procent! Za strzelanie goli odpowiada u Ślązaków głównie trio Artemenko (lewe skrzydło), Mauer (prawe skrzydło) i Damian Przytuła (lewe rozegranie). Ta trójka zdobyła łącznie 340 bramki dla Górnika, którego bardzo silną bronią jest defensywa i gra z kontrataku. Artemenko i Mauer zajmują czołowe miejsca w ligowej klasyfikacji snajperów, choć na koronę raczej nie mają szans, bo przewaga Tarasa Minotskyiego z Tarnowa wydaje się zbyt duża.

Teoretycznie kadra zabrzan wygląda na dość szeroką, jednak wielu zawodników odgrywało w meczach raczej epizodyczne role. Szczególnie można żałować, że znacznie mniej niż w poprzednim sezonie grywali młodzi Polacy Paweł Krawczyk i Dawid Molski. Podczas sezonu nie brakowało też niestety urazów, przez które cierpieli m.in. Liubomir Ivanytsia, Casper Liljestrand, Paweł Dudkowski, a ostatnio Krzysztof Łyżwa. Na szczęście dla Górnika wysoką formę trzymali liderzy, a oprócz wymienionych wcześniej graczy dużą siłę stanowiła grupa obrotowych z Ilchenką, Sebastianem Kaczorem i Adamem Wąsowskim. Ten ostatni przyszedł latem z Sandra SPA Pogoni Szczecin i stał się ważnym ogniwem obrony. Efekt – nawet Industria Kielce straciła w tym sezonie tylko o dziewiętnaście bramek mniej od Górnika. Warto też dodać, że Górnik dysponuje siedmioma obcokrajowcami – to największa liczba spośród drużyn z miejsc 3–14.

Przyszłość klubu rysuje się w jasnych barwach. Już wiadomo o kilku kolejnych transferach (m.in. Czech Lukas Morkovsky), a poza tym w Zabrzu mogą się szczycić młodzieżą – juniorzy Górnika pod wodzą trenerów Arkadiusza Miszki i Arkadiusza Kowalskiego wywalczyli w tym sezonie mistrzostwo Polski! Jeden z mistrzów, obrotowy Jakub Sladkowski, zwrócił na siebie uwagę zagranicznych klubów i w przyszłym sezonie będzie grać w hiszpańskiej ekstraklasie w Bidasoi Irun.

A jeśli chodzi o obecne rozgrywki i zespół seniorów, to zabrzańscy superoptymiści mogą na tabelę patrzeć nawet w ten sposób, że jeśli Górnik pozostałe cztery spotkania wygra, a Industria Kielce je przegra (w tym 17 bramkami z Górnikiem właśnie), to ekipa Patrika Liljestranda zdobędzie srebrny medal. Ale to oczywiście raczej w ramach ciekawostki niż realnych szans górników, którzy i tak mogą być tym sezonem bardzo usatysfakcjonowani.