Początek meczu był słaby i chaotyczny po obu stronach – zespoły traciły piłkę i miały spore problemy z oddaniem celnego rzutu na bramkę. W ciągu pierwszych 5 minut piłkę w siatce widzieliśmy tylko raz – autorem tego trafienia był Mikołaj Czapliński.

Po tym czasie gra jednak nabrała dynamiki i po bramkach Wojciecha Dadeja, Mateusza Wojdana i Alberta Sanka tarnowianie prowadzili 3:1 w 8. minucie. Dwubramkową przewagę utrzymywali przez kolejne minuty, a w 14. minucie podwyższyli swoje prowadzenie do 3 trafień różnicy [7:4].

Sytuacja ta jednak nie trwała długo – w 17. minucie było już 8:7. O czas poprosił trener Liljestrand, a tarnowianie wspierani z trybun głośnym dopingiem nie stracili koncentracji i ponownie wypracowali sobie trzybramkową przewagę [11:8 w 23. minucie].

Drużyna gości robiła wszystko, aby doprowadzić do remisu, ale twarda obrona gospodarzy oraz niezła dyspozycja w bramce Patryka Małeckiego przez długi czas skutecznie im to uniemożliwiała. Udało się dopiero w 28. minucie po rzucie karnym Sergeia Kosorotova [13:13].

Drużyny dołożyły jeszcze po jednym trafieniu, a w ostatniej sekundzie trwania pierwszej połowy bramkę udało zdobyć się Lovro Mihićowi i pierwsza odsłona zakończyła się rezultatem 14:15.

Po zmianie stron goście utrzymywali jednobramkową przewagę, a tarnowianie wkładali wszystkie siły w odebranie prowadzenia rywalom. Stawiany w roli zdecydowanego faworyta zespół Orlen Wisły Płock pokazywał jednak swoją siłę i w tej połowie popełniał zdecydowanie mniej błędów.

Po 40 minutach gry mieliśmy 18:20 i wszystko mogło się jeszcze wydarzyć. Drużyna z Płocka chwilę później podwyższyła jednak swoje prowadzenie do 3 bramek różnicy, które na tym etapie gry było bardzo istotne. Na tę sytuację zareagował trener Liljestrand, po raz drugi w tym meczu decydując się na czas dla swojej drużyny.

Na niespełna kwadrans przed końcem goście prowadzili już jednak różnicą 5 trafień, a tarnowianom coraz większe trudności sprawiało wypracowywanie sobie dobrej pozycji do rzutu. Chwilę później podwójną karę otrzymał Zoltan Szita, co wyraźnie wybiło z rytmu podopiecznych Xaviera Sabate, których przewaga stopniała do różnicy 2 trafień  [23:25].  

Emocje w tarnowskiej Arenie Jaskółka sięgały zenitu – choć gospodarze na 6 minut przed końcem byli w zdecydowanie słabszej sytuacji [24:27 i dwuminutowe wykluczenie dla Aleksandra Pindy], to sympatycy tarnowskiej drużyny wierzyli, że można jeszcze sprawić w tym meczu niespodziankę.

W ostatnich minutach gry zawodnicy z Płocka pokazali jednak swoją siłę i doświadczenie – na 2 minuty przed ostatnim gwizdkiem prowadzili już 25:30. Oba zespoły walczyły do końca, a mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 27:31.

Grupa Azoty Unia Tarnów – Orlen Wisła Płock 27:31 [14:15]

Unia: Małecki, Liljestrand, Hołda – Sikora 1, Wątroba 1, Wojdan 1, Sanek 4, Yoshida 2, Matsuura 1, Bushkou 3, Dadej 3, Kużdeba 5, Pinda 4, Kaźmierczak 2

Wisła: Morawski, Witkowski – Daszek 5, Daćko, Lucin 1, Jurecic 1, Fernandez 1, Serdio 7, Szita, Krajewski 3, Terzić, Mihić 3, Czapliński 4, Mindegia 5, Zhitnikov, Kosorotov 1.