Trenerze, wraca Pan na ławkę trenerską po kilku miesiącach przerwy od decyzji ZPRP i zakończonych Mistrzostwach Świata, jaki był dla Pana ten czas?

Na pewno bezcenny, bo w końcu po kilkunastu latach, z małą przerwą pomiędzy pracą w Zaporożu, a pracą w kadrze nie miałem aż tak długiej przerwy, gdzie mogłem się zregenerować i poświęcić czas rodzinie. Także ten czas był potrzebny, pomimo tego, że nie zakładałem, że będę go miał aż tyle.

W jednym z pierwszych wywiadów po decyzji ZPRP powiedział Pan, że nie czuje presji powrotu na ławkę za wszelką cenę mimo kilku ofert i że jest Pan gotów czekać na taką, która Pana zainteresuje. Dziś wiemy, że zdecydował się Pan na Wybrzeże. Co Pana przekonało do oferty naszego klubu?

Zawsze podkreślałem, że dla mnie najważniejsza jest piłka ręczna i chęć pracy w ambitnym środowisku, które ma plan oraz jasno określony cel i środki, żeby je osiągać. Rzeczywiście, tych rozmów na temat pracy było kilka w tym okresie. Natomiast zdecydowałem się na Gdańsk, bo tak naprawdę, po pierwsze nie spodziewałem się, że te oferta będzie. Patrząc na to co działo się i co dzieje się w Wybrzeżu, to jest to w pełni profesjonalny klub, który ma poukładaną pracę od najmłodszych grup do najstarszych i świetną robotę dokonywali tu Mariusz (Jurkiewicz) i Kuba (Bonisławski). W związku z tym, kompletnie się tego nie spodziewałem. Kiedy ta oferta się pojawiła i jeszcze spotkałem się z ludźmi, którzy mają podobną pasję do piłki ręcznej jak ja, mowa tu o prezesie Jacku Paubie i Damianie Wleklaku, a oni przedstawili mi plan i funkcjonowanie tego klubu to naprawdę ta decyzja, była dla mnie już dosyć prosta.

Na pewno podczas tej przerwy i podczas poprzednich lat śledził Pan rozgrywki ORLEN Superligi. W minionych rozgrywkach nasz zespół był jednym z objawień i zachwycał swoją grą całą ligę. Z kolei bieżący na chwilę obecną jest przeciwieństwem zeszłego. Co może mieć wpływ na taką sytuację?

Paradoksalnie to nie jest takie dziwne jakby mogło się wydawać. Często jest tak, że zespoły, które w jednym sezonie grają zdecydowanie ponad może nie tyle stan, o ile oczekiwania wszystkich, w drugim sezonie notują regres. Natomiast to co myślę, że jest ważne, za co należy się szacunek wszystkim pracownikom Wybrzeża, od pionu organizacyjnego po trenerów, którzy tutaj byli, to to, że zarówno w funkcjonowaniu klubu, jak i w grze samego zespołu nie ma aż takiej wielkiej zmiany, jakby wskazywało to miejsce w tabeli. Myślę, że jest to moment, który jest w miarę normalny przy rozwoju drużyny i zarówno ja, jak i wszyscy związani z Wybrzeżem są przekonani, że to miejsce nijak oddaje potencjał, jaki ma ten zespół. Jest to tylko okres przejściowy.

Jedną z naszych największych bolączek w obecnym sezonie jest obrona. Wiadomo, że nasz zespół stracił ważnego zawodnika między słupkami. Jednak Kornel Poźniak to jedna z nadziei polskiego szczypiorniaka, co potrafił niejednokrotnie udowodnić. Na pewno jednak jest w tym elemencie sporo do poprawy, więc czy będzie się Pan rozglądał za ewentualnym wzmocnieniem na tej pozycji?

Wierzę w Kornela Poźniaka. Miałem z nim okazję pracować jeszcze w Szkole Mistrzostwa Sportowego, gdy grał w kadrach młodzieżowych. Stąd wiem, że jest to przede wszystkim niezwykle uzdolniony, ale również ciężko pracujący zawodnik. Jestem przekonany, że przy kosmetycznych zmianach, które przeprowadzamy, jeśli chodzi o grę w obronie, dostanie on taką pomoc, przy jakiej będzie mógł pokazać swój cały potencjał. Na razie na tym się koncentrujemy. Moment jest taki, że ciężko tutaj mówić, żeby była jakaś duża szansa na wzmocnienia. Natomiast myślę, że jak każdy klub, jeśli nadarzy się na to okazja, nie mówię tylko o pozycji bramkarza, oczywiście taką szansę należy wykorzystać, jeśli pozwalają na to warunki. Także wierzę w Kornela, wierzę, że jesteśmy w stanie zmienić nasz obraz gry w obronie, usprawnić go trochę, a co za tym idzie pokazać cały potencjał naszej obrony jak i Kornela.

Słynie Pan właśnie z pracy z młodzieżą. W Kwidzynie osiągał Pan sporo sukcesów z juniorami i też układał Pan system szkoleniowy dla związku (ZPRP). Dawał Pan w meczach kontrolnych sporo szans młodym chłopakom. W grupach młodzieżowych Wybrzeża jest właśnie sporo młodych zawodników. Czy będzie się im Pan przyglądał i próbował dać szansę w pierwszym zespole?

Na razie jestem na etapie, kiedy muszę poukładać trochę swoją pracę. Naprawdę jest tego dużo. To zorganizowanie funkcjonowania całego sztabu ludzi, których mam do dyspozycji. Gdy tylko to zostanie już uporządkowane w stopniu jakim oczekuję i w stopniu jaki będzie pozwalał nam efektywnie pracować, to myślę, że następnym krokiem będzie to, żeby przyjrzeć się tym grupom młodzieżowym. Tak jak wspomniałem na samym początku, mogą one służyć za wzór, jeśli chodzi o organizację szkolenia i pracy z grupami młodzieżowymi.

Po przyjściu do naszego klubu powiedział Pan, że pierwsze tygodnie chce poświęcić na obserwację, pracę i integrację z zespołem. Jak podsumowuje Pan ten okres?

Jestem bardzo zadowolony z podejścia chłopaków. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym przed przyjściem nie zrobił wywiadu i dowiedział się czegoś na temat każdego z zawodników, jak i całego zespołu. Natomiast wiedziałem, że jeśli chodzi o podejście do pracy i o kulturę na treningach i około treningową to tu nie będzie problemu. Rzeczywiście, zaskoczyło mnie to i tak pozytywnie. Te dwa tygodnie to był dobry czas. Mieliśmy okazję, szczególnie w pierwszym tygodniu, kiedy mieliśmy jeszcze kadrowiczów na miejscu, oraz czas popracować i poznać się lepiej. Ja mogłem opowiedzieć trochę o swoim sposobie pracy, dać czas zawodnikom na wdrożenie i myślę, że z każdym tygodniem na tej płaszczyźnie będziemy progresowali. Tak jak powiedziałem, jest to proces. Czeka nas dużo pracy, ale najważniejsze, że na razie złapaliśmy to zrozumienie i myślę, że wiemy do czego dążymy.

Wiemy też, że zaprosił Pan też całą drużynę na wspólną kolację. Czy uważa Pan, że takie chwile i momenty są też bardzo ważne?

Dla mnie bardzo ważne w tym co robię, już od pracy z młodzieżą, bardzo ważne są relacje. Lubię wiedzieć z kim pracuję, lubię wiedzieć nie tylko jakimi są zawodnikami, ale też jakimi są ludźmi. Poznanie ich w takim środowisku naturalnym, zobaczenie jak funkcjonują w takim małym wycinku też pomaga momentami zrozumieć ich jako ludzi i  jako zawodników. Także jest to jeden z ważnych elementów, oczywiście nie najważniejszy, bo najważniejsze jest to, co będziemy robili na parkiecie i dookoła. Natomiast jest to rzecz, do której przykładam dość dużą uwagę.