Oczywiście do 26. serii gier zostało ponad półtora miesiąca, a wśród tych pięciu spotkań gdańszczanom została jeszcze m.in. potyczka z Orlenem Wisłą Płock, ale w pozostałych meczach do zgarnięcia pozostaje przecież 12 oczek, a taki dorobek dawałby Wybrzeżu ogromne szanse na czwarte miejsce. Przed sezonem coś takiego pozostawało raczej w sferze marzeń niż realnych celów.

W dwóch poprzednich sezonach ekipa z Trójmiasta była zaangażowana raczej w walkę o utrzymanie (dwa razy 11. miejsce) niż o puchary, które teraz są na wyciągnięcie ręki – Wybrzeże jest na szóstym miejscu i do czwartej ekipy (Chrobry Głogów) traci tylko dwa punkty. Gdyby to się udało, byłaby to prawdziwa sensacja.

Tym bardziej, że przed sezonem gdańska drużyna wcale nie została wzmocniona. O ile obcokrajowcy, jak Leonardo Comerlatto czy Santiago Mosquera nie byli może pierwszoplanowymi postaciami zespołu, o tyle Polacy Mateusz Wróbel, Kelian Janikowski, Krzysztof Gądek, Jacek Sulej i Artur Chmieliński od lat tworzyli przecież trzon Wybrzeża. Łącznie gdańskie szeregi opuściło aż dwunastu (!) zawodników. Oczywiście, kilku z nich zaliczyło w ubiegłym sezonie ledwie epizody, ale jednak ta liczba robi wrażenie.

W ich miejsce pozyskano tylko siedmiu graczy, z których jedynie bałkańska dwójka – Nejc Zmavc i Veljko Davidović – miała więcej niż 25 lat. Tacy szczypiorniści, jak Jakub Będzikowski, Maciej Papina, Kornel Poźniak, Jovan Milicević czy Rafał Stępień dopiero w bieżących rozgrywkach zadebiutowali w PGNiG Superlidze. Okazało się, że prawie wszystkie transfery wypaliły, zwłaszcza te dotyczące młodych Polaków.

Poźniak z Miłoszem Wałachem stworzyli najmłodszy (w momencie rozpoczęcia sezonu ten pierwszy miał 19, a drugi 20 lat) duet bramkarzy w lidze. Nie przeszkadza im to utrzymywać całkiem niezłej średniej 30 procent skuteczności (znacznie wyższą – 35 procent – ma Wałach, to trzeci wynik w PGNiG Superlidze!). Niedawno w lidze między słupkami zadebiutował jeszcze niespełna 17-letni Mateusz Syga. Czas na środku rozegrania, czyli newralgicznej pozycji każdego zespołu, dzielą między sobą debiutanci Będzikowski i Papina. Ten ostatni oraz Stępień mogą się pochwalić rzutową skutecznością na poziomie prawie 60 procent (i to bez karnych), co jak na rozgrywających, zwłaszcza tak niedoświadczonych, jest bardzo dobrym wynikiem.

W ogóle Wybrzeże jest zbudowane w ciekawy i nietypowy sposób, bo z wyjątkiem Damiana Woźniaka nie ma w nim graczy w przedziale wiekowym 25–29 lat (licząc rocznikami z obecnej perspektywy czasowej). Spośród 16 biorących udział w rozgrywkach 2022/23 zawodników, w 1999 roku i później urodziło się aż jedenastu (w tym wszyscy rozgrywający), zaś przed 1998 rokiem – czterech piłkarzy. Ci starsi w większości pełnią ogromnie ważną rolę – Mateusz Jachlewski z 92 golami jest najlepszym strzelcem, Piotr Papaj – kapitanem zespołu i głównym egzekutorem rzutów karnych (76 proc. skuteczności), a Nejc Zmavc to filar obrony, który okazał się też całkiem skutecznym obrotowym. Trzeba też zauważyć, że gdańszczanom sprzyja szczęście, bo omijały ich poważne kontuzje najważniejszych szczypiornistów, a przy tak nielicznej kadrze każdy jest na wagę złota.

Interesującym, ale co ważniejsze skutecznym pomysłem okazało się prowadzenie drużyny przez dwóch równorzędnych trenerów – Jakuba Bonisławskiego i Mariusza Jurkiewicza. Taki wariant jest praktykowany głównie w Skandynawii, ale jak się okazuje, nad polskim morzem też zdał egzamin. Ciekawe czy inne kluby pójdą pod tym względem w ślady Wybrzeża.

Oczywiście wśród wielu pochwał pod adresem gdańszczan nie można zapominać, że do końca sezonu jeszcze sporo grania, a konkurencja nie śpi. Wprawdzie Wybrzeże do szóstego w tabeli Chrobrego Głogów traci zaledwie tylko dwa punkty, ale nie można zapominać, że tylko o trzy oczka mniej zebrała mająca również wysokie aspiracje siódma w klasyfikacji Grupa Azoty Unia Tarnów. A tak się składa, że właśnie w czwartek oba te zespoły zmierzą się w Gdańsku. Zapowiada się zatem niesamowity mecz, a dla jeszcze większej zachęty do oglądania go w Emocje.tv warto dodać, że jesienią w Tarnowie Unia wygrała tylko 23:22.