Prędko okazało się, że największą siłą Ostrovii będzie bardzo aktywna, szeroko grająca obrona, która zdecydowanie odcięła pierwszą linię Górnika od podań. Górnicy szukali optymalnego wyjścia z tej sytuacji, a tym zdawała się gra drugiej linii. I prędko okazało się, że rzuty z 9 a nawet 11 metra przynoszą bramki. Ale i goście nie ustawali w ciekawych atakach, w których przede wszystkim popisywał się doświadczony Łukasz Gierak. Dobrze z koła grał też Daniel Reznicky, świetnie znajdujący miejsce w świetle bramki Piotra Wyszomirskiego.  Tempo gry hamowali głównie sędziowie, Andrzej Chrzan i Michał Janas, którzy nad wyraz skrupulatnie oceniali każde zagrania i chętnie karali wykluczeniami  czy rzutami karnymi. Po 10 minutach obie drużyny zaliczyły ich już łącznie cztery.  

Świetnie prezentowali się golkiperzy obu drużyn, choć jednak ważniejsze interwencje zaliczał MIkołaj Krekora, który nie tylko odbijał próby zabrzan z pozycji, ale także karne, a nawet nie bał się zainterweniować głęboko w polu, przerywając kontry zabrzan. Ale i Piotr Wyszomirski potrafił doskonale odbić indywidualne próby gości. Długo utrzymywał się wynik 8:8. Świetnie jednak trafił Damian Przytuła, a Ostrovia odpowiedziała rzutem Rybarczyka obok bramki. Na powiększenie przewagi jednak zabrakło szczęścia, bo Jakubowi Szyszce piłka wyślizgnęła się z rąk w trakcie budowania kolejnego ataku. Znów jednak świetnie strzelać zaczął Przytuła, który – zdawało się – znalazł patent na Krekorę. Wreszcie dopiero na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy zabrzanie zdołali się urwać na więcej niż jedno trafienie. Świetnie oszukał obronę gości Tokuda, z daleka trafił Przytuła, a kontrę wykorzystał Mauer. Było już 14:11. Na nic się jednak to nie zdało, bo po dwuminutowym  wykluczeniu dla Kuby Bogacza, grający w przewadze  ostrowianie odpowiedzieli dwoma trafieniami i na minutę przed końcem pierwszej tablica zegarowa wskazywała wyniki zaledwie 14:13 dla zabrzan. Mało tego, Górnicy popełnili błąd w ataku, dając okazję rywalom do wyrównania. Na wysokości zadania stanął jednak Piotr Wyszomirski, który odbił desperacką próbę równo z końcową syreną.  

Początek drugiej połowy to prawdziwy recital Kacpra Ligarzewskiego, który odbijał bardzo intensywne próby rywali. W ataku zaś rozstrzelał się Patryk Mauer, który choć zmarnował rzut karny, to jednak szybko nadrobił wykończeniem kontry i tempowym rzutem z pozycji. Po jego kolejnym trafienie zabrzanie odskoczyli na 18:14! To była woda na młyn dla Górników. Choć ostrowianie grali szybko, chcąc gonić wynik, to zabrzanie grali jeszcze szybciej. Rozstrzelał się Lukas Morkovsky, doskonale spisywali się skrzydłowi, fantastycznie balansował na nogach Taras Minotskyi. Na kwadrans przed końcem spotkania Górnik prowadził już 23:17. Goście nie potrafili znaleźć patentu na obronę zabrzan z pozycji, za to bezwzględnie wykorzystywali kontry i kolejne rzuty karne. Na sześć minut przed końcem zmniejszyli straty do pięciu bramek (27:22), ale zdawało się, że mogło zabraknąć im czasu na pozytywne zakończenie meczu. Innego zdania był jednak doświadczony Artur Klopsteg, który praktycznie na granicy rzeczywistości wykorzystywał kolejne okazje. Na dwie minuty przed końcem wyjątkowo ważną interwencję zanotował Ligarzewski, utrzymując wynik 29:25. Obie drużyny dołożyły jeszcze po bramce i mecz zakończył się wynikiem 30:26.

MVP meczu został Kacper Ligarzewski, który grał ze skutecznością 37%. Co ciekawe Piotr Wyszomirski miał o jeden procent lepszą statystykę. 

Górnik Zabrze – KPR Arged Rebud Ostrovia Ostrów Wlkp. 30:26 (14:13)

Górnik: Ligarzewski, Wyszomirski – Szyszko 3, Tokuda 1, Morkovsky 4, Bachko, Artemenko 4, Krawczyk, Mauer 5, Bogacz, Minotskyi 7, Kaczor 2, Ilchenko, Wąsowski, Przytuła 4. Trener: Tomasz Strząbała

Kary: 10 minut (Kaczor, Bogacz, Przytuła, Ilchenko 2)

Karne: 3/6

Ostrovia: Krekora, Balcerek, Zimny – Rybarczyk 1, Adamski 4, Urbaniak 3, Klopsteg 2, Gierak 3, Łyżwa 1, Marciniak 4, Tomczak, Wojciechowski 1, Szpera 2, Krivokapic, Gajek 1, Reznicky 4. Trener: Maciej Nowakowski, Rafał Stempniak

Kary: 4 minuty (Adamski, Gajek)

Karne: 4/5