Beniaminek bardzo długo czekał na przełamanie, a jak już się doczekał, to stał się groźni dla każdego. Ostatnio pokonał chociażby Azoty Puławy. W sobotę zagra w Ostrowie Wielkopolskim. Zepter KPR Legionowo to dobry znajomy Ostrovii. W 2020 roku obie drużyny spotkały się w wielkim finale I ligi, natomiast dwa lata później rywalizowały w Lidze Centralnej, kiedy awans do Superligi wywalczyli biało-czerwoni. Teraz obie ekipy znów się spotkają na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.

Pierwsze miesiące wśród najlepszych drużyn w Polsce były bardzo trudne dla beniaminka, który przegrał wszystkie spotkania I rundy. Drugą rozpoczęli z przytupem, pokonując Zagłębie Lubin. – Sprawili naprawdę kilka niespodzianek. W pierwszej rundzie brakowało im trochę bramki, ale kiedy doszedł Casper Liljestrand spisują się już naprawdę bardzo dobrze. Jeśli dodamy do tego Mateusz Chabiora, który ostatnimi spotkaniami zapracował na powołanie do reprezentacji, to naprawdę mamy świadomość, że to nie będzie łatwy mecz. Kto wie, może znów będzie jedną dla Ostrovii – mówi obrotowy biało-czerwonych, Krzysztof Misiejuk.

Zepter KPR Legionowo gra bardzo często w ataku siedmiu na sześciu, ściągając bramkarza. Czyli całkiem podobnie do pomysłu na grę Ostrovii, jaką ma Kim Rasmussen. Duńczyk po przejęciu drużyny także bardzo często korzysta z tego wariantu, który odwrócił chociażby losy meczu w Opolu. – Ostatnio zdobyli dużo punktów, więc jest to zespół, który ma pewność siebie. Ale my również ją mamy i wierzymy w we własne umiejętności. Zagramy u siebie ze wspaniałymi fanami i będziemy dobrze przygotowani. Jak zawsze z resztą. To będzie bitwa bramkarzy, ale także może być bitwą dwóch zespołów grających siedmiu przeciwko sześciu. Dużo grali spotkań w przewadze z jednym graczem. Ale przygotowujemy się i zobaczymy co nam to przyniesie na koniec dnia. Myślę, że jesteśmy małym faworytem w tym meczu, bo musimy tak myśleć, chcąc wykonać kolejny krok w kierunku najlepszej ósemki ligi – tłumaczy szkoleniowiec Arged Rebud KPR Ostrovia.

Sobotni mecz Arged Rebud KPR Ostrovia – Zepter KPR Legionowo w sobotę od godz. 18:00. Proszę nie patrzeć na sytuację w tabeli obu drużyn, ponieważ beniaminek w nowym 2024 roku gra naprawdę solidną piłkę ręczną. A biorąc pod uwagę zamiłowanie do ryzykownej gry w ofensywie, czeka nas w 3mk Arenie naprawdę bardzo ciekawe widowisko. – Jeżeli obie drużyny będą często grać siedmiu na sześciu to będzie niecodzienny mecz i niecodzienny widok na boisku. Przekonamy się jak to wyjdzie w sobotę. Trener Rasmussen często z nami powtarza tego typu rozwiązania. W drugiej połowie, spotkania ligowego w Opolu tak zagraliśmy, co w końcówce przyniosło nam jednobramkowe zwycięstwo – dodaje Misiejuk.

Obie drużyny mają na ten moment inne cele. KPR Legionowo chce uzbierać jak najwięcej punktów przed walką o utrzymanie, Ostrovia natomiast wciąż walczy o szóste miejsce przed play-off, chociaż patrząc na ostatnią dyspozycję Azotów Puławy to może i piąte jest w zasięgu. Podobnie myśli kilka innych drużyn, jak chociażby Energa MKS Kalisz. Biało-czerwoni tracą do szóstej Energi MKS Kalisz trzy punkty, do piątych Azotów siedem. Będzie ciekawie. Najpierw jednak trzeba wygrać w sobotę i tutaj podstawowe pytanie: jak sytuacja kadrowa Ostrovii, bo wiemy, że trener Rasmussen w środowym pucharowym meczu w Opolu dał odpocząć kilku graczom, którzy narzekali na urazy. – Nie wiem jeszcze jaki będziemy mieć skład do dyspozycji. Zobaczymy dziś i jutro. Wciąż mamy kilku graczy, którzy zmagają się z problemami zdrowotny. Ale plan jest taki, aby wszyscy byli gotowi na sobotę. Albo przynajmniej zdolni do gry. Może w obronie, a może tylko w ataku – kończy duński szkoleniowiec Ostrovii.